Na początku dwuipółletniej kadencji zapowiedział budowanie kompromisów, a także działania pozwalające łączyć dyscyplinę fiskalną i wzrost gospodarczy. Od jakiegoś czasu musi dobrze radzić z napływem imigrantów do Unii, a także dbać o bezpieczeństwo po ostatnich zamachach terrorystycznych. Polityczne rozliczenie jego kadencji nastąpi jednak za półtora roku. A finansowe? Już teraz można śmiało napisać, że nowa funkcja przysporzyła mu gigantycznych profitów. Jako przewodniczący Rady Europejskiej zarabia miesięcznie 105 tys. zł. Dzięki temu przez rok zarobił 1,26 mln zł. Do tego otrzymał na początku kadencji dodatek powitalny w wysokości dwóch pensji, czyli ok. 210 tys. zł.

Tusk, poza sutą pensją, ma do dyspozycji trzech kamerdynerów, czterech kierowców i 30-osobowy sekretariat. Mieszka w wynajętym mieszkaniu, na które dostaje miesięczny ryczałt w wysokości 3,8 tys. euro (około 16 tys. zł). Ma też liczne przywileje. A kilka miesięcy po objęciu funkcji w garażu u Tusków w Sopocie pojawił się lexus wart 250 tys. zł. W Polsce jako szef rządu zarabiał ok. 16-17 tys. zł miesięcznie.