W przeliczeniu na mandaty daje to bowiem 222 miejsca. Natomiast większość parlementarna to 231 posłów. Dalej znalazła się PO z poparciem 22 proc. i 132 posłami. Do Sejmu weszłyby jeszcze Zjednoczona Lewica (8 proc.) z 43 posłami i ugrupowanie Pawła Kukiza (52 l.) z 36 posłami (8 proc.). W ogonie znalazłyby się PSL (5 proc.) z 18 i KORWiN (5 proc.) z 8 mandatami.

– Prowadzenie PiS to nie polityczne tsunami, ale zwykły dopływ elektoratu zmęczonego ośmioma laty rządów PO i ostatnimi aferami. Swój wpływ mają też różnice światopoglądowe. Moim zdaniem nadchodząca debata nie będzie miała wielkiego wpływu na układ sił w sondażach – wyjaśnia politolog dr Jarosław Flis (48 l.).