• wtorek, 24 kwiecień 2012 12:38
  •   490

Dbają tylko o własną kieszeń

Długołęka, marzec 2010
Długołęka, marzec 2010 Długołęka, marzec 2010 © © archiwum

Celem zagospodarowania długołęckiego zbiornika wodnego było umożliwienie rekreacji wszystkim mieszkańcom gminy Kobylin. Tymczasem Koło PZW Kobylin dopuściło się nieprawidłowości. Wbrew przepisom brało pieniądze lub zabraniało wędkarzom połowu.

W 2011 roku zostały ukończone prace nad zagospodarowaniem zbiornika wodnego w Długołęce. Inwestycja w ponad 57% procentach była finansowana ze środków Unii Europejskiej w ramach programu Odnowa i rozwój wsi, którego celem jest m.in. wpłynięcie na wzrost atrakcyjności turystycznej i inwestycyjnej obszarów wiejskich.

Mieszkańcy gminy Kobylin oraz sołtys Długołęki Grzegorz Okupnik, który twierdzi, że cała sprawa toczy się za jego plecami, są w tej sprawie zgodni. Chcą, aby połów na tym zbiorniku był udostępniony przez gminę (ta na mocy obostrzeń zawartych w umowie miała pozwolić na korzystanie z obiektu przez 7 lat – przyp. red.). W tym czasie nikt poza gminą nie może być właścicielem tego zbiornika. Tak wynika z zasad dofinansowania projektów przez Unię Europejską.

Nie zapłacisz, nie połowisz.
Tymczasem zbyt dosłownie wzięto sobie cele inwestycyjne działania Odnowy i rozwoju wsi. Nieposiadające osobowości prawnej koło wędkarskie w Kobylinie postanowiło przywłaszczyć sobie ten staw i zarabiać na nim pieniądze, tak jak robiło to do 2009 roku, kiedy dzierżawcą stawu był Okręg PZW w Lesznie. Wtedy opłaty za możliwość wędkowania na zbiorniku wynosiły między pięćdziesiąt, a sto pięćdziesiąt złotych, o czym można przeczytać w regulaminie dostępnym na www.kobylin.wedkuje.pl. Wypowiedź prezesa Waldemara Koniecznego dla jednego z lokalnych tygodników jest więc kłamstwem. Koło PZW Kobylin nie pobierało dobrowolnych opłat wyłącznie na zakup narybku. Wędkarze dopiero po uiszczeniu opłaty u osoby wydającej zezwolenia byli uprawnieni do połowu na tym akwenie. Tak wynika zarówno z rozmów z osobami, które zakupiły lub miały zamiar zakupić, to zezwolenie, jak i z dyskusji na forum internetowym.

Im więcej sprzedał, tym więcej zarobił.
Skarbnik kobylińskiego koła Leszek Poniatowski od początku bieżącego roku sprzedawał nielegalne zezwolenia. Koszt jednego mógł sięgnąć dwustu złotych. Dodatkowo, aby móc je wykupić, należało uiścić okręgową składkę członkowską. Każde sprzedane zezwolenie powodowało zwiększenie nie tylko zarobku koła i okręgu PZW Leszno, ale również diety skarbnika.

Celowo wprowadzają ludzi w błąd.
Administrator strony internetowej kobylińskiego koła i jednocześnie wiceprezes Hubert Siadek wprowadził wędkarzy w błąd zamieszczając sprawozdanie ze styczniowego zebrania koła w którym czytamy: „W miesiącu czerwcu 2011r. zostały ukończone prace i zbiornik ten został ponownie przekazany do zagospodarowania przez Koło PZW Kobylin.”
Obecnie uregulowania formalno–prawne, dotyczące ewentualnego administrowania tym obiektem przez Koło PZW Kobylin nie są jeszcze zakończone. Aktualnie właścicielem tego zbiornika jest gmina Kobylin i to radni zdecydują czy inwestycja została wykonana dla mieszkańców wsi Długołęka czy też zostanie przekazana w ręce wędkarskiej grupy społecznej.

Burmistrz Kobylina, który wcześniej nie wiedział o pobieranych opłatach uważa, że wcześniej koło z Kobylina odpowiednio prowadziło gospodarkę rybacką i dbało o estetykę wokół stawu. Zarząd koła również jest o tym przekonany skoro nadal zarybia zbiornik, pomimo, że nie jest jego właścicielem. Wielu mieszkańcom gminy Kobylin nasuwa się obraz z pierwszych wiosennych roztopów po zerwaniu umowy o dzierżawę. Szkoda, że również wtedy „bezinteresownie” o to nie dbano.

Z rozmowy z przedstawicielem Zarządu Okręgu PZW Leszno dowiadujemy się, że jeszcze oficjalnie nie zaproponowano im możliwości administrowania tego obiektu, a jeśli taka propozycja się pojawi, to zarząd rozważy ją pozytywnie. Koło PZW Kobylin stanie się wówczas opiekunem łowiska, które nie będzie z pewnością łowiskiem specjalnym tzn. nie będzie można pobierać dodatkowych opłat za możliwość wędkowania.

To co najbardziej rozczarowuje zainteresowanych tą sprawą mieszkańców gminy, to fakt, że Burmistrz rzeczowo nie informuje ich o swoich działaniach, przez co nie mamy pewności czy coś w ogóle w tej sprawie zostanie zrobione. Zapytany przez nas, mówi, że zrobi wszystko aby nikt z mieszkańców gminy na tym nie ucierpiał.

Wędkarz syty i ryba cała.
Jeżeli celem zagospodarowania długołęckiego zbiornika wodnego było umożliwienie rekreacji wszystkim mieszkańcom gminy Kobylin, to należało podjąć wszelkie działania, by tego dopilnować.
Nikt nie miałby nic przeciwko, aby Koło w Kobylinie sprawowało nad nim opiekę. Najlepszym rozwiązaniem byłoby zarybienie łowiska młodym narybkiem, a w przyszłości propagowanie praktyki wypuszczania złowionych ryb na zasadzie Catch and Release, czyli złów i wypuść. Natomiast smakosze świeżych ryb zawsze mogą udać się na łowiska komercyjne.

Wiele artykułów opatrzonych jest sentencjami. Zamiast sentencji chciałabym zacytować kodeks karny: „Instytucje państwowe i samorządowe, które w związku ze swą działalnością dowiedziały się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, są obowiązane niezwłocznie zawiadomić o tym prokuratora lub Policję oraz przedsięwziąć niezbędne czynności do czasu przybycia organu powołanego do ścigania przestępstw lub do czasu wydania przez ten organ stosownego zarządzenia, aby nie dopuścić do zatarcia śladów i dowodów przestępstwa.”

Publikacja:
Agnieszka Skrzypczak
Agnieszka Skrzypczak opublikowano w Z regionu
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)