• Smolice
  • czwartek, 02 styczeń 2020 09:09
  •   1002

Sołtys Smolic czuje się lekceważony

Sołtys Smolic czuje się lekceważony
Sołtys Smolic czuje się lekceważony © Wiesław Kupczyk

Wiesław Skowroński – sołtys Smolic (gm. Kobylin) jest oburzony. Czym? Postawą burmistrza i urzędników, którzy poprosili go, by razem z mieszkańcami zamontował tabliczki we wsi. Twierdzi, że nie po to ludzie płacą podatki, żeby wyręczali w robie samorząd. Ponadto uważa, że włodarz miasta lekceważy jego zasługi i pomija go przy inwestycjach.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

Sołtys Smolic czuje się lekceważony przez burmistrza Kobylina i urzędników magistratu. Wszystko z powodu tabliczek wskazujących dojazdy do posesji, o których już pisaliśmy na naszych łamach. – Mieszkańcy Smolic zdecydowali, że nie chcą nazw ulic. Że wystarczą im same tabliczki. Dlatego zamontowaliśmy je w miejscach, które wskazali – mówił nam wówczas włodarz Kobylina – Tomasz Lesiński (42 l.).

I to właśnie ta wypowiedź wywołała oburzenie sołtysa wsi. Po pierwsze Wiesław Skowroński (41 l.) twierdzi, że to nie mieszkańcy, a on sam zdecydował, że w Smolicach staną tabliczki z numerami, a nie nazwami ulic. – W trakcie zebrania rady sołeckiej wynikła burzliwa dyskusja, która z form oznakowania będzie najlepsza. Były różne propozycje, w tym nazwy ulic. Nie zgodziłem się na ten warianty z prostego powodu – nazwy ulic to dodatkowe koszty dla mieszkańców, takie jak wymiana dowodów osobistych, rejestracyjnych pojazdów, praw jazdy i zmian w księgach wieczystych – mówi sołtys Skowroński.

Podkreśla również, że sam złożył wniosek do urzędu o montaż tabliczek, do którego gotowany plan ich rozmieszczenia. – Nie było to łatwym zadaniem. Przekazałem plan pracownikom urzędu, w celu zakupu odpowiedniej ilości tabliczek z właściwymi numerami i ich późniejszego montażu na skrzyżowaniach – obrazuje gospodarz wsi.

Drugą kwestią, która oburzyła sołtysa, jest stwierdzenie burmistrza, że tabliczki zostały już zamontowane. – A zamontowano tylko słupki. Dopiero kilka dni po ukazaniu się artykułu pracownicy urzędu zaczęli montować tabliczki – podkreśla Wiesław Skowroński (41 l.). Tomasz Lesiński (42 l.)tłumaczył jednak, że po prostu nie wiedział, że tabliczki są jeszcze w urzędzie. – Zadanie to wykonywali nasi pracownicy. Wiedziałem, że słupki już stoją, wyszedłem więc z założenia, że i tabliczki są kontowane. Niestety, mamy tylko 3 pracowników, którzy mają sporo obowiązków i nie w są w stanie wszystkiego zrobić w ciągu jednego dnia. Dlatego najpierw wmontowali słupki, by utrwaliły się w betonie, a dopiero kilka dni później zaczęto montować tabliczki – mówi wprost burmistrz Kobylina.

Z tego tez względu – jeszcze przed montażem tabliczek – sołtys Smolic został poproszony, by skrzyknął mieszkańców i razem z nimi zamontował je w ramach czynu społecznego. – Kiedy pojechałem do naszego magistratu jedna z pracownic poprosiła mnie o montaż oznakowania przez mieszkańców naszej wsi – przyznaje Wiesław Skowroński (41 l.). I nie ukrywa, że ta prośba go zaskoczyła i zbulwersowała. – Nie będę zwoływał mieszkańców na czyn społeczny, ponieważ w gminie jest grupa interwencyjna, która w mieście wykonuje wszystkie prace związane z pielęgnacją zieleni, utrzymaniem porządku, a nasi mieszkańcy płacą tak samo podatki jak inni w tej gminie, które bez przerwy są podwyższane, więc dlatego my jako wiejska społeczność mamy to robić – denerwuje się sołtys.

Taka postawa dziwi zarówno burmistrza, jak i urzędników. – Faktycznie, poprosiłem sołtysa, by razem z mieszkańcami zamontował tabliczki. Nie widzę w tym nic dziwnego, wszystkie wioski robią tego typu rzeczy. Mieszkańcy zazwyczaj cieszą się, że są potrzebni, że mogą pomóc. I nie ma problemów, by zmobilizować ich do prac. Dla nas tez jest to pewnego rodzaju oszczędność, bo nie musimy płacić za usługę, tylko za materiał. Dzięki temu zostaje trochę pieniędzy, które wioska później może wykorzystać na inne rzeczy – wskazuje Anita Danielczyk, naczelnik wydziału inwestycji w kobylińskim urzędzie. I przyznaje, że postawa Wiesława Skowrońskiego ją zaskoczyła. – Poprosiłam sołtysa o to i było to dla mnie coś normalnego. Tym bardziej, że ten temat od kilku lat był ważny dla Smolic, wyszłam więc z założenia, że sołtys będzie się cieszył, że może się do tego przyczynić. Jak widać była w błędzie – mówi.

Gospodarz Smolic uważa jednak, że od kiedy odmówił zamontowania tabliczek, jest lekceważony przez burmistrza i urzędników. – To był początek innych problemów z jakimi musiałem się zmierzyć po odmowie montażu. Między innymi przestałem być informowany przez magistrat o inwestycjach w naszej wsi, budowie chodnika, kanalizacji sanitarnej. Nie zaproszono mojej osoby do odbioru jednej i drugiej inwestycji – obrazuje Wiesław Skowroński (41 l.). Burmistrz odpowiada jednak wprost. Nie ma obowiązku zapraszać sołtysa na cokolwiek. – Sołtysi wszystkich pozostałych sołectw sami interesują się tymi tematami, pytają kiedy i gdzie. Nie będę więc wyjątku robił dla pana Skowrońskiego i informował go o wszystkich ruchach. Powinien sam wyjść z inicjatywą i się zainteresować tym, co robimy w jego wsi. A nigdy tego nie robił – ucina Lesiński.

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)