Niestety, pismo z województwa pozwala jego zdaniem wątplić w dobre intencje strony przyznaczającej środki. – Otrzymaliśmy projekt porozumienia, które zobowiązuje burmistrz do podpisania oświadczenia o przyjęciu dotacji – stwierdził Grzegorz Galicki, skarbnik gminy. To według niego decyzja niezrozumiała. Ponieważ chodzi o dotację jednoroczną, podpis poskutkowałby tym, że  ciągu 30 dni pieniądze zasiliłyby konto gminy.

Jest jednak haczyk – inwestycja musiałaby być rozliczona do końca roku. Gdyby gmina nie poradziła sobie z nią na czas, musiałaby zwrócić dotację oraz zapłacić 20 tys. zł karnych odsetek. – Trzeba pamiętać, że pracujemy pod presją czasu. Trzeba przeprowadzić przetarg oraz rozliczyć inwestycję do końca roku kalendarzowego. Tymczasem na dzień dzisiejszy nie mamy nawet dokumentacji – przypomniał urzędnik. – Nie widzę szans na pozytywne zakończenie tej sprawy – dodał.

W gronie kierownictwa urzędu zapadła decyzja o piśmie zwrotnym. – Zwrócimy się do naszych partnerów z prośbą o zmianę decyzji – wyjaśnił Galicki. W uproszczeniu chodzi o doprowadzenie do sytuacji, by dotacja była tzw. Wydatkiem niewygającym, co pozwoliłoby rozliczyć ją do końca pierwszego półrocza 2019 r. Pisno, jak zapewnił skarbnik, powstanie niezwłocznie. Gmina chce też przystąpić do drugiego etapu prac i stanąć do walki o kolejne 300 tys. zł w następnym naborze wniosków. Jeśli jednak w przyszłym roku nie będzie takiego naboru, zrealizuje zadanie z własnych środków.