• Krotoszyn
  • wtorek, 25 wrzesień 2018 09:25
  •   1161

Polityczna afera w Krotoszynie

Polityczna afera w Krotoszynie
Polityczna afera w Krotoszynie © archiwum

Kierownicze stanowisko w fundacji, która miałaby powstać w Krotoszynie zaoferował Krzysztofowi Kubikowi – jeden z mieszkańców sąsiedniego Jarocina. W zamian poprosił by ten zameldował go u siebie w mieszkaniu. Tak rozpętała się w naszym mieście polityczna afera.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

– Zgodziłbym się zameldować mnie u siebie – tak Tomasz Buchwald z sąsiedniego Jarocina zagadnął na facebooku. Meldunek był mu potrzebny, żeby z naszego okręgu powalczyć o mandat w sejmiku. Miał wystartować z listy SLD-Lewica Razem. I to z wysokiego miejsca. – Do gazet pójdzie informacje, że jestem mieszkańcem Krotoszyna. Chcę zdobyć te głosy – ciągnął dalej Buchwald.

Swoją prośbę wprawił byłego już działacza PiS-u na naszym terenie w osłupienie. – Pomyślałem, że ten zupełnie dla mnie obcy człowiek, sobie żartuje. Później, że to jakaś prowokacja po moim wyjściu z PiS. Ale on dalej brnął w temat. Myślałem, że śnię – opowiada nam Krzysztof Kubik. – Grzecznie odmówiłem – dodaje. To jednak nie był sen. Mało tego – potencjalny kandydat do sejmiku z listy lewicy miał też coś na zachętę dla Kubika. – Ja się odwdzięczę, oczywiście – oznajmił. – Na wiosnę będziesz mógł być kierownikiem oddziału naszej fundacji, która będzie miała siedzibę w Krotoszynie – napisał do Kubika na portalu społecznościowym. To – jak mówi – mieszkaniec Krotoszyna przelało czarę. I jeszcze fakt, że Buchwald udostępnił moje zdjęcie z podpisem „Krzysztof – dziękuje za poparcie”. Tymczasem – jak zapewnia Kubik – żadnego poparcia nie udzielał. Dlatego też decydował się upublicznić sprawę. – Mnie nie można kupić, a i liczę, że mieszkańcy Krotoszyna są mądrzy iu dobrze wybiorą swoich przedstawicieli, a nie spadochroniarzy i to tak perfidnych – mówi nam Kubik.

Buchwald przyznaje, że poprosił mieszkańca Krotoszyna o meldunek. Ma jednak swoje wytłumaczenie – dlaczego tak postąpił. Twierdzi, że chciał być kandydatem niezależnym. – Ale nie ma takiej możliwości – mówi mieszkaniec Jarocina. Dlatego postanowił ubiegać się o miejsce w sejmiku z listy LDS. I to ta partia – jak przekonuje Buchwald – naciskała go do zmiany zameldowania. – Stwierdzono, że muszę zmienić zameldowanie, bo będzie lepiej, jak w gazetach pojawi się informacje, że jestem mieszkańcem Krotoszyna – opisuje Buchwald. Dziś – po upublicznieniu jego rozmowy z Kubikiem – twierdzi, że popełnił błąd. – Zostało to obrócone w sprawę polityczną. W tym wszystkim nie zdawałem sobie sprawy, że może to zostać wykorzystane przeciwko mnie – mówi Buchwald. Tłumaczy też, że proponował Kubikowi pracę, ale non profit. – Tego już Krzysztof nie upublicznił, a pisałem mu o tym w SMS-sach – zaznacza Buchwald. Nie potwierdza tego Kubik. – Niech on to pokaże, ja opublikowałem całość naszej rozmowy. To próba wybielenia samego siebie z jego strony – mówi oburzony.

Oburzenia nie kryje też szef wielkopolskich struktur SLD. – To pan Buchwald zwrócił się do nas i powiedział, że chciałby kandydować z listy SLD-Lewica Razem – mówi Wiesław Szczepański, przewodniczący wielkopolskich struktur partii. A, że chciał kandydować z okręgu nr 6, w którym znajduje się Krotoszyn (Jarocin jest w okręgu nr 5), to musiał mieć zameldowanie na terenie powiatu krotoszyńskiego. – I zobowiązał się do przemeldowania z Jarocina do Krotoszyna – mówi Szczepański. W takich roszadach meldunkowych nie widzi nic zdrożnego. – Jednak sposób w jaki chciał to przeprowadzić jest nie do zaakceptowania – ocenia Szczepański. – W związku z tym rozstaliśmy się z nim w momencie, gdy pojawił się wpis na facebooku – komentuje przewodniczący SLD w Wielkopolsce. Buchwaldz na liście zastąpi rodowity krotoszynianin – Tadeusz Żak.

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)