• Powiat krotoszyński
  • wtorek, 18 luty 2020 12:22
  •   1064

Zaczęła się likwidacja ulicznych pojemników na śmieci



Zaczęło się. Likwidują uliczne kosze na śmieci. Na pierwszy rzut poszły te przy powiatówkach. Ich liczbę starostwo uszczupliło o 35% i to tylko w centrum Krotoszyna. Powód? Oszczędności. Reakcja mieszkańców?

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

Co zrobić z papierkiem po cukierku, zer skórką po bananie, z buteleczką po soku? Te pytanie od kilku dni zadają sobie mieszkańcy Krotoszyna. Pojawiły się one po tym, jak z terenów zarządzanych przez powiat zaczęły znikać kosze na śmieci. Ich liczba została zredukowana o 50 i to tylko w centrum Krotoszyna.

Powód? Jak można się domyślić – oszczędności. – Ceny za odpady poszybowały drastycznie w górę. To oznacza, że musimy wydać dodatkowych kilkadziesiąt tysięcy złotych za wywóz nieczystości z ulicznych koszy – wyjaśnia Paweł Radojewski (58 l.), wicestarosta krotoszyński.

I twierdzi, że tragedii nie ma. – Jeżeli mamy ulicę, gdzie było 19 koszy, a my tę liczbę zmniejszyliśmy do 12, to nie jest to aż taka tragedia – ocenia wicestarosta. Wylicza przy okazji, że likwidacja 50 koszy da rocznie 100 tys. zł oszczędności. – To ogromna kwota – ocenia Radojewski. I podsumowuje. – Cena wywozu śmieci z dnia na dzień poszła w górę o 400 procent. I ponoć jeszcze ma pójść.

Wszyscy się czepiają się o likwidację koszy, a nikt się nie czepia, że ktoś robi na śmieciach wielkie interesy. Tymczasem efekt demontażu pojemników w centrum Krotoszyna już jest widoczny. W miejscach usuniętych koszy zostały tylko „szkielety” od obudowy. I coraz częściej rośnie pod nimi góra porozrzucanych śmieci. Co powiat zamierza zrobić z tym fantem? – Jeszcze nie zlikwidowaliśmy szkieletów po koszach, bo chcę się przejechać i zobaczyć, czy któregoś kosza nie będziemy przesuwać, bo np. będą dwa koło siebie, a dalej trzy wyjęte – tłumaczy Paweł Radojewski (58 l.).

Temat ulicznych koszy poruszaliśmy m.in. kilkanaście dni temu na naszych łamach. Pisaliśmy wówczas o pomyśle wiceprzewodniczącego rady powiatu – Dariusza Rozuma (56 l.). Zaproponował on pójście za przykładem Japonii, którą często odwiedza, a gdzie jak mówi, koszy ulicznych nie ma wcale. – Zawsze jakaś tam ręka wrzuca do kosza ten odpad, a skoro wrzuca, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby nie wrzucała, tylko zabrała to sobie do domu – instruował Dariusz Rozum. I dodawał. – Dokładnie tak, jak to robi 140 mln Japończyków codziennie i z tym problemu nie ma. Ponadto zdaniem rajcy likwidacja koszy ma – wspomniany już przez wicestarostę – wymiar ekonomiczny. – To jest tylko kwestia dobrej woli i nauczania się, a zyski ewidentnie – przekonywał Rozum.

Czy władze powiatu rzeczywiście zdecydują się na całkowitą likwidację ulicznych pojemników na odpady? – Mamy co najmniej 1/3 głosów, żeby zlikwidować kosze w ogóle – mówi nam Radajewski. – Ale tego na pewno nie zrobimy – dodaje.

Czy za przykładem powiatu pójdą gminy? Bo jak się patrzy na liczby – te małe nie są. Tylko w tym roku samorządy wydadzą na opróżnianie ulicznych koszy ponad 443 tys. zł. Na razie – przynajmniej w Krotoszynie – ratują się zmianą częstotliwości wywozu nieczystości. – Po tym, jak powiat zadeklarował jej zmniejszenie z 3 do 2 razy w tygodniu – my też zmieniliśmy częstotliwość przy drogach gminnych i krajowych, żeby się wykonawcy usługi nie mieszkało – wskazuje Michał Kurek (44 l.), naczelnik wydziału gospodarki komunalnej w krotoszyńskim urzędzie. Ma jednak świadomość, że wywóz śmieci dwa razy w tygodniu z centrum miasta, może nie wystarczyć. – Będą takie miesiące – jak czerwiec, lipiec, sierpień czy wrzesień – gdzie jest ciepło, jest dużo ogródków gastronomicznych i imprez na zewnątrz. Wedy będziemy musieli jakoś działać na bieżąco – zapowiada naczelnik.

W jednym gospodarze gmin są zgodni. Całkowitej redukcji ulicznych koszy na odpady nie przewidują. – Nie planujemy redukcji liczby koszy – mówią włodarze Kobylina, Zdun, Kożmina Wielkopolskiego czy Rozdrażewa. A w Sulmierzycach burmistrz myśli nawet o zwiększeniu liczby przydrożnych koszy. – Żeby będąc z dzieckiem na spacerze, nie trzeba było nieść papierka po lodzone z jednego końca miasta, na drugi – wskazuje Dariusz Dębicki (50 l.), burmistrz Sulmierzyc. Choć przyznać trzeba, że niektórzy traktują kosze przy ulicach, czy placach jak przydomowe pojemniki na nieczystości. – W koszach ulicznych często lądują całe reklamówki z odpadami – zwraca uwagę Franciszek Marszałek (55 l.), burmistrz Krotoszyna. I ma wątpliwości. – Wątpię, żeby przechodzień taki odpad wyrzucać. Jednocześnie przestrzega. – Wyrzucanie domowych odpadów do koszy ulicznych jest zabronione i stanowi wykroczenie.

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)