• poniedziałek, 07 marzec 2011 22:18
  •   1201

Zduny w czasie kampanii wrześniowej i podczas okupacji

Zduny w czasie kampanii wrześniowej i podczas okupacji
Zduny w czasie kampanii wrześniowej i podczas okupacji © © zduny.pl

„Od mogił żołnierskich nie odchodzi się ze złamaną duszą. Nie odchodzi się z poczuciem klęski i beznadziejności, ale z niezbitym przekonaniem, że oto wyrosła nowa wartość ducha, wartość nie moja, nie Twoja, ale nas wszystkich-wartość należąca do całego narodu. Trzeba, aby pamięć o Nich wiecznie trwała i żyła”

Marszałek Polski Edward Rydz-Śmigły

Wraz z 71 już rocznicą wybuchu II wojny światowej musimy pamiętać o tych, którzy
przelali krew za ojczyznę. Walka była prowadzona, nie o terytoria, lecz o honor,
najważniejszy w przedwojennej Polsce. Sam minister spraw zagranicznych ppłk Józef Beck,
5 maja 1939r. podkreślił w swojej przemowie, że „jest tylko jedna rzecz bezcenna, wśród
ludzi, narodów i państw- tą rzeczą jest honor!”.
Zduny w czasie kampanii wrześniowej nie odegrały żadnej doniosłej roli. Rozgrywały
się tu jedynie losy cywilów. Są to losy tym bardziej ciekawe z powodu, że nie wszyscy
mieszkańcy nadgranicznego miasta pogodzili się z przyznaniem ich miasta państwu
polskiemu.
W 1939r. w Zdunach nie stacjonował żaden oddział wojskowy, gdyż nie było
strategicznych punktów obrony i żyło tu zbyt wiele osób narodowości niemieckiej. Linia
obrony znajdowała się na trasie Krotoszyn-Zduny na linii Perzyc. W Krotoszynie od 1921r.
stacjonował 56 pp Wlkp, a jego dowódca płk Wojciech Jan Tyczyński miał jeszcze do
dyspozycji BON „Krotoszyn”, pociąg pancerny nr 12 „Poznańczyk” oraz mniejsze okoliczne
oddziały. Jako pierwsza ofiara naszego powiatu zginął kpr Marcin Klauza w Sulmierzycach
ok. godz. 4.oo. 183 pułk Landwehry przekroczył granicę na granicy Zduny-Sulmierzyce.
Zduny stały na linii frontu. O godz. 11.oo niemiecki oficer ogłosił zajęcie miasta. Następnie
na ratuszu pojawiły się niemieckie flagi. Największe straty Zduny poniosły po
zbombardowaniu pociągu z urzędnikami wielkopolskimi pod Kołem 2 września. Wśród 250
ludności znajdowało się 20 zdunowian. Ci, którzy zostali godzili się na okupację niemiecką.
600 z nich podczas całej wojny zostało deportowanych, a 802 osób z terenu całej gminy
pozbawiono majątków.
Na ok. 3500 mieszkańców do wojska zgłosiło się 140, pięciu z nich było oficerami.
Najwięcej ich było w 56 pp Wlkp (80 osób) i w BON „Krotoszyn” (18 osób).

Kampania Wrześniowa trwała 35 dni. II Wojna Światowa 5,5 roku. Ciężko mieli
mieszkańcy miast nadgranicznych. Właśnie tam zróżnicowanie narodowościowe ludności
doprowadzało do częstych doniesień Niemców na Polaków. Takim miastem były Zduny.
Gdy jednak kampania dobiegła końca zaczęła się okupacja. Wśród niej
cierpieli także cywile. Drugiego dnia września 1939r. został zbombardowany pociąg pod
Kołem. Był to pociąg z urzędnikami z naszego powiatu. Zginęło wówczas 250 osób z
powiatu, w tym 20 ze Zdun.
Wracając jednak do Zdun. Polacy, żeby żyć musieli pracować u Niemców. Jeszcze
inni podpisywali volkslisty. Były to listy, które mogli podpisać osoby, które nie były
Niemcami. Listy te zobowiązywały do meldowania o działaniach na szkodę Rzeszy. Oto
wspomnienia jednej z mieszkanek Zdun. „We wojnę musiało się zasłaniać okna
czarnym, grubym papierem w czasie nalotów.” Na początku wojny działały tu Szare Szeregi.
Tak to wspomina ta sama mieszkanka: „Mój ojciec chodził do kryjówki w lesie, żeby słuchać
radia, wiadomości.”
Wojna się kończyła. Właśnie wtedy, gdy myślano, że nadejdzie ulga zaczynało się
dziać naprawdę niebezpiecznie. Tak oto opisuje wydarzenia, ówczesna mieszkanka
Baszkowa: „Niemcy Polaków chcieli zagazować w kościele w Baszkowie. Nie udało się im, bo
Armia Czerwona w przeddzień wieczorem wkroczyła do wspomnianej wioski. W ten sposób
miejscowa ludność została oswobodzona i ocalona.” Mimo, iż nie da się znaleźć tego w
książkach i dokumentach to jednak miejscowa ludność pamięta pewną potyczkę: „Jadąc dalej
do Kobylina, pomimo ostrzeżeń miejscowej ludności, że niedobitki Niemców są jeszcze w lesie
i może grozić niebezpieczeństwo, pojechali. Sprawdziło się to ostrzeżenie i zostali ostrzelani
pomiędzy mostami, gdzie prawie wszyscy zginęli. Uratował się tylko jeden, któremu udało się
wbiec do rowu koło drogi i doczołgać się do wioski. Zwłoki żołnierzy zostały pochowane w
parku w zbiorowej mogile. Po kilku latach mogiła została przeniesiona do Rawicza.”

Publikacja:
Łukasz Cichy
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)