Ktoś wepchnął Ewę do Warty

Ewy Tylman (26 l.) szuka cały Poznań. Plakaty z jej zdjęciem wiszą na każdej ulicy, setkach drzew. Nikt nie może zrozumieć, jak doszło do tego, że młoda kobieta zaginęła w centrum miasta, pod czujnym okiem kamer monitoringu.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Udostępnij to
Ewa Tylman zaginęła z niedzieli na poniedziałek 23 listopada. Z kolega wyszła w nocy z lokalu, w którym bawiła się ze znajomymi w pracy. Ostatni raz widziana była w okolicach Warty, niedaleko mostu. To dlatego, gdy inne wersje powoli wykluczono, śledczy skupili się na poszukiwaniach na rzece.
Policjanci przekonują, że nie próżnują. Przejrzeli ponad sto godzin nagrań miejskiego i firmowego monitoringu, przesłuchali kilkadziesiąt osób. – Sprawdzaliśmy studzienki kanalizacyjne, brzegi rzek patrolują policjanci na koniach i dron – wylicza Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji. Wczoraj także strażacy za pomocą sonaru przeszukali Wartę.
Swojej pracy nie przerywa biuro detektywistyczne Krzysztofa Rutkowskiego, a nagrodę za jakiekolwiek informacje o Ewie podwyższono z 10 do 40 tys. zł. Piotr Tylman, brat zaginionej, chociaż wciąż ma nadzieje na odnalezienie siostry żywej, dopuszcza myśl, że Ewa już nie żyje. Jedna z hipotez mówi, że kobieta się utopiła.