
Niech spoczywa w spokoju
Urodzony
28-12-1899
Zmarł
07-10-1943
Eugeniusz Bodo
Grał w filmach, śpiewał, bawił… Żył w luksusie, uwodził kobiety, zachowywał się ekscentrycznie, a publiczność go uwielbiała. Przez lata jego ostatnie chwile były osłonięte tajemnicą.
Bogdan Eugene Junod, bo tak nazywał się naprawdę, urodził się w Genewie. Jego ojciec był Szwajcarem, a matka Polką. Pseudonim artystyczny „Bodo” stworzył z pierwszych lider imion – swojego i ukochanej matki – Doroty Dylewskiej. W filmie zadebiutował w 1925 roku, ale największe sukcesy odnosił w latach 30.
ULUBIENIEC STOLICY
Jacek Braciak wyznał, że gdy powiedział swojej babci, że zamierza studiować aktorstwo, ta uśmiechnęła się i odrzekła, że aktorem to był tylko Eugeniusz Bodo. I miała rację. Kobiety wzdychały do niego, oglądając go na ekranie lub słuchając jego piosenek: „Baby, ach te baby”, „Umówiłem się z nią na dziewiątą”, „Już takie jestem zimny drań” i wielu innych.
Nie miał wyglądu amanta, ale był szarmancki, dowcipny, miał urok osobisty i dużo szelmowskiego wdzięku. Był gwiazdorem w pełnym tego słowa znaczeniu. Żył też jak prawdziwy idol. Jeździł sportowymi autami, jadał w wytwornych lokalach, do których przychodził ze swoim dogiem arlekinem. Był wzorem elegancji, w 1936 roku przyznano mu tytuł króla mody. Nie miał żony, ale uwodził kobiety, szczególnie te o egzotycznej urodzie. Tak oczarowała go, pochodząca z Tahiti Reti, że o mało się z nią nie ożenił.
UMARŁ W ŁAGRZE
Po wybuchu wojny wyjechał do Lwowa. Pracował jako aktor i konferansjer, nagrywał rosyjskie wersje polskich przebojów, odbył tournee po kraju. W 1941 roku starał się o wizę w USA, ale został aresztowany przez NKWD. Całe życie miał szwajcarski paszport, wzięto wiec go za szpiega. Nie pomogło wstawiennictwo znanych osób. Więziono go w Ufie i Moskwie, potem trafił do łagru. Zmarł 7 października 1943 roku w Kotłasie – z głosu i wycieńczenia. Pochowano go w zbiorowym grobie. 10 października 2011 roku na tamtejszym cmentarzu odsłonięto pomnik, symboliczną mogiłę człowieka, który kochał życie, a pożegnał się z nim w tak tragicznych okolicznościach.