Anna Jantar

Niech spoczywa w spokoju

Urodzona
10-06-1950

Zmarła
14-03-1980


Anna Jantar

Z tęsknoty za córeczką o tydzień przyspieszyła swój powrót do Polski. „Kopernik”, samolot, którym wracała z USA, podchodząc do lądowania, rozbił się zaledwie kilometr przed warszawskim Okęciem.

Był 14 marca 1980 roku. Godzina 11:15 . Warszawskie lotnisko przepełnione oczekującymi na powrót  bliskich zza oceanu. Wśród nich był także mąż piosenkarki Jarosław Kukulski, mama Halina Szmerteling i córeczka, która dziesięć dni wcześniej obchodziła  czwarte urodziny. – Przedpołudnie było słoneczne. Wiał jednak wiatr, który nie wiadomo dlaczego niepokoił. Natalia ściskała bukiecik kwiatów, nie mogąc doczekać się spotkania z mamą, która dzień wcześniej dzwoniła z Nowego Jorku. Wtedy po raz ostatni usłyszałem jej głos – wspominał ten tragiczny dzień mąż artystki.

WIELKI TALENT
Anna Maria Szmeterling, bo tak brzmiało prawdziwe nazwisko artystki, przyszła na świat 10 czerwca 1950 roku w Poznaniu. – Była niezwykle sprytną dziewczynką, uwielbiała towarzystwo – mówiła w jednym z wywiadów matka Anny. Od czwartego roku życia uczyła się gry na fortepianie. W szkole muzycznej uchodziła za jedną z najzdolniejszych uczennic. Zaledwie parę lat później koncertowała już z Orkiestrą Filharmonii Poznańskiej. Jako akompaniatorka debiutowała w poznańskich klubach studenckich. Nurt oraz Od Nowa. Panująca w nich atmosfera sprawiła, że sama postanowiła być piosenkarką. – Chciałam, by została pianistką, ale nie mogłam jej zabronić robienia tego, co sprawiało jej prawdziwą przyjemność – mówiła pani Halina. Mając 19 lat, stała się wokalistką grupy Waganci, z którą wylansowała swój pierwszy wielki przebój „Co ja w tobie widziałam”. W 1972 r., przyjmując pseudonim Jantar, przy wsparciu przyszłego męża rozpoczęła karierę solową. Zaśpiewała w 1973 r. na festiwalu opolskim piosenka „Najtrudniejszy pierwszy krok” zapoczątkowała pasmo jej niezliczonych sukcesów. Rok później ukazała się jej pierwsza płyta „Tyle słońca w całym mieście”, która trafiła na pierwsze miejsce na liście bestsellerów. Anna Jantar rozpoczęła karierę międzynarodową. Odwiedziła Kanadę, USA, Związek Radziecki, Czechosłowację, Bułgarię i Austrię, skąd przywiozła kolejne nagrody festiwalowe. – Nigdy nie czuła się gwiazdą i nie lubiła tego określenia. Pamiętam tylko jedną sytuację, kiedy nie miała ochoty na spotkania, autografy. To było w Sopocie, w 1975 roku. Była chora, za kulisami czuwał lekarz. Wprost ze sceny karetka zawiozła ją do szpitala, gdzie rozegrała się walka o ratowanie życia nienarodzonego dziecka – wspomina pani Halina.

OSTATNI ROZDZIAŁ…
Połowa 1978 roku to początek kolejnego, ale i zarazem ostatniego w karierze artystki. Z tego okresu pochodzą m.in. dwa przeboje o bardzo wymownych tytułach „Spocząć”, nagrany z towarzyszeniem Perfekctu i „Nic nie może wiecznie trwać”, wylansowany z Budką Suflera. – To był pierwszy utwór, który skomponowałem niż rodzimy zespół. Jego sukces niebywale mnie zaskoczył. Po powrocie Ani ze Stanów byliśmy umówieni na nagranie całej płyty. Niestety los zdecydował inaczej – opowiada Romuald Lipko. 27 grudnia 1979 roku właśnie z Perfectem  wyjechała na koncert do USA. Tam spędziła ostatnie miesiące życia, występując w klubach polonijnych. – Ania obawiała się tego wyjazdu. Mówiła: „nie lubię wyjeżdżać sama” – zdradziła pani Halina. – Kilka dni przed podróżą dopadły ją Cyganki i powiedziały, że ma długą linię życia. Dzień jej wyjazdu mam ciągle przed oczami. Natalia strasznie płakała. Wzięłam ją na ręce i stanęłam przy oknie. Machała do niej i sama się rozpłakała. Gdy zobaczyła, że ja też płaczę, wróciła i powiedziała: „Mamo, nie płacz. Popatrz – pokazała mi rękę – będę żyła bardzo długo. Cyganka mi to wywróżyła” – opowiadała w ostatnim spotkaniu z córką matka artystki. – Mamy prawie nie pamiętam – mówi Natalia Kukulska. – Znam ją głównie z nagrań, zdjęć oraz opowiadań najbliższych. Utkwiły mi tylko jakieś zamglone obrazy. Jednak przez cały czas wyczuwam jej obecność – przyznaje córka. Józef Szmeteling, ojciec artystki, po jej śmierci przez tydzień nie wychodził z domu. Potem często przesiadywał w pustym kościele św. Anny, w którym dziewięć lat wcześniej brała ślub. Mówił: „Dla mnie nie umarła. Była, jest i będzie. Wiem, że jest obecna w sercach tych, którzy ją pokochali”. Rzeczywiście, gwiazda artystki, choć od jej śmierci  minęło prawie 37 lat, ciągle błyszczy. W jednej ze swoich pierwszych piosenek śpiewała: „…Polubiłam świat, którego nie ma już…”. Nic bardziej mylnego. Świat Anny Jantar istnieje. W świadomości jej fanów, którzy głęboko do serca wzięli sobie wers jednego z jej przebojów – „Radość najpiękniejszych lat”. Anna śpiewała w nim, że „naprawdę umie żyć”…

ZAPALONYCH ZNICZY (0)
 Zapal znicz