• piątek, 25 listopad 2016 10:37

Po prostu mistrz

Po prostu mistrz
Po prostu mistrz © archiwum

Tego młodego czarnowłosowego mężczyznę z umięśnionym nagim torsem uwiecznionym na zdjęciu w charakterystycznym ruchu obronnym rozpoznają natychmiast wszyscy, a fani kina akcji i kung-fu na pewno.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

To Bruce Lee, Chińczyk urodzony w San Francisco. Legenda kina – aktor, reżyser, a przede wszystkim mistrz sztuk walki. Od niego zaczęła się na nie moda na całym świecie. Także on i jego mistrzostwo było w kinie początkiem popularności bohaterów używających w starciu z przeciwnikiem jako broni swoich mięśni i sprawności fizycznej.

Pochodził z rodziny artystycznej. Ojciec był śpiewakiem opery chińskiej. Matka pół Niemka, pół Chinka, również. Ich syn, Lee Jun Fan, bo tak brzmi prawdziwe nazwisko Bruce’a, pojawił się na ekranie filmowym, gdy miał trzy miesiące, w czułych objęciach ojca. Film nosił tytuł „Golden Gate Girl”. I chociaż Lee grywał jako pięciolatek małe rolki, mogłoby nie być legendy Bruce’a, gdyby na jego drodze nie stanął gang uliczników.

WALKA I MIŁOŚĆ
Po tym starciu przyszły mistrz kung-fu zaczął trenować sztuki walki w szkole Wing Chun u guru sifu Yip Mana. Ćwiczył również boks. Mieszkał już wówczas z rodzicami w Hongkongu, ale ponieważ zaczął wchodzić w kolizji z prawem, wysłano go z powrotem do San Francisco. Poznał tam, podczas studiów filozoficznych w Seatle, Lindę Emery, która została jego żoną i matką och dwojga dzieci, syna Brandona i córki Shannon. Otworzył też pierwszą szkołę kung-fu, która przyjmowała wszystkich bez względu na pochodzenie. Nie podobało się to starym chińskim mistrzom. Wyzwali Lee na pojedynek. Bruce wygrał, ale nie był zadowolony ze swojego stylu. Wówczas wypracował słynny Jeet Kune Do – metodę przechwytywania pięści.

Swoje umiejętności walk pokazał pierwszy raz na ekranie w filmie „Zielony szerszeń”. Gdy zobaczono go w Hongkongu, Bruce Lee z dnia na dzień stał się tam gwiazdą. W Stanach musiał jeszcze na to poczekać.

SUKCES I ŚMIERĆ
Początek lat 70. ubiegłego wieku zmienił wszystko. Producent filmowy Raymond Chow zaoferował Lee główną rolę w filmie „The Big Boos („Wielki szef”). Film stał się przebojem. Na fali sukcesu Bruce, Lee założył własną wytwórnię filmową Concorde Film Production. Pierwszy jej film nosił tytuł „Droga smoka” i otwierał słynny „smoczy” tryptyk – „Powrót smoka” i „Wejście smoka”.

„Wejście smoka” (Bruce Lee miał przydomek Mały Smok) wciąż jest filmem legendą. Nie tylko z uwagi na mistrzostwo Lee, ale także dlatego, że nie korzysta przy jego realizacji z żadnych efektów specjalnych. Tytuł filmy wszedł do potocznego języka polskiego jako określenie mocnego zaznaczenia swojego obecności, zrobienie wrażenia.

Bruce zmarł nagle. W szpitalu zdiagnozowano u niego brzeg mózgu, po tym jak zasłabł na planie filmowym. Miał zaledwie 32 lata. Nie dokończył filmu „Gra śmierci”, w którym miał przedstawić swoją filozofię sztuki walki. Jego śmierć zaś obrosła legendami, na czele z teorią morderstwa za ujawnienie tajemnic starochińskiej sztuki walki.

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)