• Sulmierzyce
  • poniedziałek, 20 sierpień 2018 09:58
  •   1514

Utonęło troje dzieci

Utonęło troje dzieci
Utonęło troje dzieci © archiwum

Tragedia w Darłówku. W szpitalu zmarł 14-latek z Sulmierzyc, który został odnaleziony nieprzytomny przy falochronie. Po kilku dniach odnaleziono dwa kolejne ciała. W Sulmierzycach w piątek, 17 sierpnia, trwała żałoba.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że 14 sierpnia ok. godz. 13:30 na niestrzeżonej plaży rodzeństwo z Sulmierzyc przebywało w wodzie na oczach matki. W pewnej chwili kobieta odeszła z 2-letnim dzieckiem do toalety. Gdy wróciła, dzieci już nie zastała, wszystkie zniknęły pod powierzchnią wzburzonego morza. To dwa bracia: 14-latek i 13-latek oraz ich siostra 11-latka.

2-letni Adaś, 11-letnia Zuzia, 13-letni Kamil i 14-letni Kacper z Sulmierzyc razem z rodzicami jadą na wymorzone wakacje do nadmorskiego Darłówka. – Dzieciaki bardzo cieszyły się na ten wyjazd – powiedziała później jedna z mieszkanek Grodu Sulimira z trudem powstrzymując łzy.

Rodzina wynajmuje domek i idzie na plażę w Darłówku. Dzieci są zachwycone. To ich pierwsza wyprawa nad Bałtyk. Jest wtorek – 14 sierpnia – kilkanaście minut przed godziną 15:00. W pewnej chwili Adaś musi skorzystać z toalety. Malcowi towarzyszy mama. W tym czasie Zuzia, Kamil i Kacper bawią się w wodzie, a ich tata rozkłada koce i ręczniki. Na plaży robie się zamieszanie, ratownicy – ze względu na wysokie fale – wywieszają czerwoną flagę i proszą ludzi o wyjście z wody.

Gdy pani Anna wraca na plażę z Adasiem – nigdzie nie widzi pozostałych pociech. Powiadamia ratownika. Rozpoczynają się poszukiwania trójki rodzeństwa. – Od momentu, gdy uzyskaliśmy informację, że dzieciaki zaginęły wykonaliśmy czynności poszukiwawcze – powiedziała później Agnieszka Łukaszek, rzecznik prasowy policji w Sławnie.

Poszukiwania dzieci z Sulmierzyc skupiają się przy falochronie. Bo – jako miejsce z zaginięcia całej trójki – wskazano właśnie odcinek plaży niestrzeżonej. Jest on oznaczony jako „czarny punkt”, na którym niezależnie od koloru wywieszonej flagi obowiązuje kategoryczny zakaz kąpieli. – Tym samym, akcja poszukiwawcza została podjęta poza kąpieliskiem strzeżonym – podkreśla Sylwester Kowalski, szef ratowników wodnych w Darłówku. W poszukiwaniach rodzeństwa włączają się turyści. Łapią się za ręce tworząc żywy łańcuch. I wchodzą do wody, by przeszukać dno. Trzymają się razem, żeby wysokie fale szalejące na morzu nie wciągnęły ich pod wodę.

100 metrów od linii brzegowej na falochronie ktoś dostrzega ciało. To 14-letni Kacper. Chłopiec nie daje oznak życia. – Policjant z WOPR-owcem wyciągają go na brzeg. Natychmiast podejmują reanimację – relacjonuje Łukaszek. Chłopiec odzyskuje czynności życiowe, a wezwany na miejsce helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego zabiera go do szpitala w Koszalinie. Niestety, kilka godzin później dowiemy się, że Kacper zmarł.

Nikt nie przerwa poszukiwań pozostałej trójki – Zuzi i Kamila. Turyści, policjanci, strażacy, ratownicy WOPR – nie ustają w walce z morzem. Ale ono jest coraz bardziej niespokojne. Dlatego około godziny 17:30 akcja poszukiwawcza w morzu zostaje przerwana. Cały czas jednak przeszukiwana jest linia brzegowa. W środę warunki pogodowe także nie pozwalają na wejście do wody. Akcja na morzu zostaje wznowiona dopiero w czwartek, 16 sierpnia. I, choć wydaje się to nieprawdopodobnie – wszyscy mają jeszcze nadzieję, że dzieci znajdą się żywe. – Traktujemy te osoby jako zaginione. Nie wiemy co się z nimi stało i gdzie są. Szukamy dzieci, nie ciał – powiedziała z nadzieją Agnieszka Łukaszek.

Niestety, w piątek, 17 sierpnia – w godzinach popołudniowych – przypadkowa osoba dostrzega w morzu, na wysokości Darłówka – dryfujące ciało. I powiadamia bosmana portu. WORP-owcy płyną na miejsce. Wyławiają ciało Zuzi. Dzień później morze „oddaje” Kamila. – Znaleźliśmy ciało. Jest ono identyfikowane – oznajmił nadkom. Dariusz Macurek, naczelnik wydziału prewencji policji w Sławnie. Identyfikacja nastąpi jednak szybko. To koniec poszukiwań.

Prokuratura rejonowa w Koszalinie wszczyna śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci trójki dzieci z Sulmierzyc. – Okoliczności w jakich do tych zgonów doszło będą determinować dalsze czynności i ewentualne ustalenia osób, które ponoszą za to odpowiedzialność – mówi Zuzanna Ostrowska, zastępca prokuratura okręgowego w Koszalinie. I podkreśla, że na obecnym etapie śledztwa nikt nie usłyszał zarzutów. – Do takiej decyzji jeszcze daleko. To wstępna fala postępowania. Trwają przesłuchania i gromadzone są dokumenty z różnych instytucji. Dokonywane są oględziny, niebawem będą sekcje – wskazuje prokurator.

Tymczasem rodzice Kacpra, Kamila i Zuzi uważają, że to ratownicy WOPR dyżurujący w Darłówku mogli nie dopełnić swoich obowiązków. I skazują zawiadomienie do prokuratury. – Stała się tragedia i ta tragedia musi zostać wyjaśniona. Rodzice w celu wyjaśnienia tej sytuacji złożyli zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez osoby, które czuwały nad bezpieczeństwem osób przebywających w obrębie tego feralnego kąpieliska w dniu tragedii – podkreśla mecenas Paweł Zacharzewski, pełnomocnik rodziny z Sulmierzyc.

Ratownicy wodni z Darłówka, choć współczują rodzice, uważają, że zrobili wszystko co mogli. – Słowa nie mogą wyrazić współczucia, jakim darzymy rodzinę tragicznie zmarłej trójki dzieci. Pragniemy jednak zapewnić, że nasi ratownicy zrobili wszystko, co do nich należało i co było w ich mocy. Niestety, czasem nawet największe siły nie są siłami dostatecznymi – podkreślają. I apelują o nieferowanie przedwczesnych wyroków. – Prosimy również, o powstrzymanie się z komentarzami i osądami w tej sprawie, których padło do tej pory i tak zbyt wiele, zarówno w stronę rodziców, jak i ratowników. Czynności wyjaśniające cała trójkę prowadzi prokuratura, wszelkie więc oceny tego tragicznego zdarzenia pozostają w tej gestii.

Mieszkańcy Sulmierzyc są tak poruszeni tragedią, że wręcz nie mogą swobodnie na ten temat mówić. W miasteczku niemal wszyscy się znają, więc śmierć dzieci potknęła praktyczni każdego. – Moja siostrzenica jeszcze tego samego ranka, kiedy się to wydarzyło, wymieniała smsy z Zuzią, bo chodziły do jednej klasy. W pewnym momencie weszliśmy do jej pokoju, a ona zalewa się łzami. Spytaliśmy – co się stało. Okazało się, że chwilę wcześniej dowiedziała się, że Zuzię porwały dale i że jej szukają. A myśmy zamarli – przyznaje mieszkaniec Grodu Sulimira. Ludzie nie kryją łez. – Nie potrafię powstrzymać płaczu ani pozbierać myśli. To jest tragedia nie do opisania. Żeby w jednej chwili stracić trójkę dzieci – mówi szlochając mieszkanka Sulmierzyc.

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)