• środa, 16 lipiec 2014 23:17
  •   1006

Ulatniający się gaz na ulicy Klonowicza

Ulatniający się gaz na ulicy Klonowicza
Ulatniający się gaz na ulicy Klonowicza © © asp. sztab. Mariusz Zasieczny

W czwartek, 10 lipca, do Stanowiska Kierowania Komendanta Powiatowego PSP w Krotoszynie wpłynęło zgłoszenie o wyczuwalnym zapachu gazu w budynku mieszkowym przy ul. Klonowicza. Jak się okazało, jeden z mieszkańców opróżniał w pobliżu butlę turystyczną.

Do działań zadysponowano samochód gaśniczy z JRG PSP w Krotoszynie, policję i pogotowie gazowe. Po dojechaniu na miejsce strażacy zabezpieczyli teren akcji, a następnie przy użyciu urządzeń pomiarowych sprawdzili budynek, w którym rzekomo był wyczuwalny gaz.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

– Urządzenia pomiarowe nic nie wykryły – mówi bryg. Tomasz Niciejewski, rzecznik prasowy z krotoszyńskiej straży pożarnej. – Strażacy sprawdzili też sąsiednie budynku – z takim samym rezultatem. Kolejne pomiary również dawały wynik negatywny.

W pewnym momencie do strajków podszedł jeden z mieszkańców i oświadczył, że to on opróżniał butlę turystyczną ze zgromadzonej wewnątrz wody. Czynność tę wykonywał na chodniku przy ul. Klonowicza. Potem wskazał 2,5-kilogramową, ustawioną do góry dnem butlę na gaz propan-butan, z odkręconym zaworem. To, jak się okazało, sprawa dla mundurowych.

– Otrzymaliśmy informację, że wylewał pozostałości z butli w kolorze niebieskim z okna. Sprawa jest badana wstępnie pod kątek art. 75 Kodeksu Wykroczeń, z którego wynika, kto bez zachowania należytej ostrożności wystawia lub wywiesza ciężkie przedmioty, albo nimi rzuca, wylewa płyny (…) podlega karze grzywnej do 500 zł lub naganie – dodaje sierż. szatab. Piotr Szczepaniak, rzecznik krotoszyńskiej policji. Niewykluczone, że za swój wyczyn mężczyzna będzie się tłumaczył przed sądem.

W wyniku zajścia zaś na oddział dziecięcy zgłosiła się jedna z jego sąsiadek ze swym miesięcznym synkiem. Kobieta obawiała się, że niemowlę mogło podtruć się gazem. Miało bowiem objawy biegunki. – Podczas szpitalnej obserwacji nie stwierdzono jednak objawów klinicznych zatrucia ani nie potwierdzono zgłaszanych dolegliwości. Po zbadaniu kobieta wypisała dziecko na własne żądanie – wyjaśnia Paweł Jakubek, dyrektor SPZOZ w Krotoszynie.

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)