Chcecie podwyżek? Przecież ceny spadają!


Były minister finansów rządu Platformy znów zaszalał. Podczas gdy wielu Polaków zastanawia się co miesiąc, jak związać koniec z końcem, Jacek Rostowski (64 l.) stwierdził, że nie powinniśmy mieć powodów do narzekań i żądać podwyżek, pensji, bo… ceny spadają.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Udostępnij to
Szkoda tylko, że oparł się jedynie na wskaźnikach statystycznych. Gdyby zajrzał do portfela przeciętnego Polaka, na pewno nie wypowiadałby publicznie takich bzdur.
– Realne płace wzrosły o ponad 6 proc., także dlatego, że mamy deflację. To też trochę dziwne domagać się podwyżek, kiedy ceny spadają – w ten sposób szef doradców gospodarczych premier Ewy Kopacz (59 l.) na antenie TVP Info odniósł się do żądań manifestujących związkowców, którzy w weekend przemaszerowali ulicami Warszawy, domagając się m.in. wyższych płac. Powołując się na dane statystyczne, Rostowski nie wziął pod uwagę, że nie uwzględniają one wszystkich czynników.
Bo owszem – o ile można przyznać, że ceny niektórych towarów są niższe – w górę poszybowały np. ceny niektórych GUS nie bierze pod uwagę. Jak jest więc naprawdę?
– Życie idzie w górę, a pensje się nie ruszają – mówi 31-letni rolnik Dariusz Matyjasek. Z roli nie mógł się utrzymać, więc zarabia jako ochroniarz. Ale tu wcale nie jest lepiej. – Dostaję 4,7 zł za godzinę pracy. W ciągu miesiąca wychodzi mi z tego 1,2-1,3 tys. złotych – wylicza.
Słowa ministra Rostowskiego rażą tym bardziej, że rząd właśnie zastanawia się nad przyznaniem podwyżek wójtom, burmistrzom i prezydentom miast. Nawet o 7 tys.! O tym wstydliwym fakcie Jacek Rostowski raczył jednak zapomnieć.