• Stany Zjednoczone
  • sobota, 30 grudzień 2017 10:55
  •   1220

Król rock’n’rolla

Król rock’n’rolla
Król rock’n’rolla © archiwum

Przed nim nie było niczego. Od niego się wszystko zaczęło – powiedział o artyście sam John Lennon. 8 stycznia przypada 83. rocznica Elvisa Presleya.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

Przyszedł na świat w 1935 roku w amerykańskim mieście Tupelo w stanie Missisipi. Był jedynym synem Gladys i Verona Presleyów – jego starszy brat bliźniak, Jessie, urodził się martwy. Co ciekawe, imię Levis to anagram słowa „iles” (żywy). – Byliśmy bardzo religijną rodziną. Gdy skończyłem dwa lata, znałem tylko muzykę gospel. Śpiewaliśmy psalmy, naśladując Murzynów – wspominał Presley.

DZIWAK Z GITARĄ
Gdy skończył 11 lat, rodzice kupili mu gitarę. Był wściekły, bo marzył o rowerze. Jednak po kilku dniach nie rozstawał się już z instrumentem, wsłuchiwał się w pieśni bluesmanów z Missipi. Dwa lata później rodzina przeprowadziła się do Memphis. – Byliśmy całkowicie spłukani i wyjechaliśmy z dnia na dzień. Nikt nie wiedział, że śpiewam, nie byłem popularny, nie miałem dziewczyn – tak gwiazdor wspominał lata szkolne. Chodził ubrany na różowo, zapuścił bokobrody, a swoje płowe blond włosy zaczął malować na czarno. Wśród rówieśników miał opinię dziwaka. – Wygłupiał się i brzdąkał coś na gitarze w ostatniej ławce. Absolutnie nikt z nas nie wierzył, że cokolwiek z niego będzie – przyznawał po latach jeden z jego dawnych kolegów, dodając, że Elvis… nie miał osobowości. Nauka nie szła mu najlepiej, więc kiedy w 1953 roku zakończył szkołę, zatrudnił się jako kierowca ciężarówki. Nie zapomniał jednak o muzyce. Zaczął odwiedzać Sama Phillipsa, który prowadził studio Sun Records. Można było za drobną opłatą nagrać piosenkę. Elvis zagrał bluesowy standard „That’s All Right”. Jego wersja nie miała jednak wiele wspólnego z oryginałem – była dużo szybsza i spontaniczna. Elvis z dnia na dzień stał się sensacją. – Zobaczyłem go, gdy śpiewał na pace ciężarówki. Przyszło go obejrzeć trzysta osób, głównie nastolatki – wspominał Johny Cash.

BUNTOWNIK
27 I 1956 roku ukazał się pierwszy singiel Presleya – „Heartbreak Hotel”, dzięki któremu na dobre ugruntował pozycję rock’n’rolla jako gatunku muzycznego i swoją jako muzykę. Zaczął pojawiać się w programach telewizyjnych, wzbudzając zachwyt młodzieży i oburzenie starszego pokolenia kontrowersyjnym zachowaniem na scenie. – Pierwszą rzeczą, którą wszyscy chcą wiedzieć, jest to, dlaczego podczas swoich występów, śpiewając, nie stoję nieruchomo przed mikrofonem. Niektórzy przytupują, niektórzy pstrykają palcami, jeszcze inni kołyszą się do przodu i do tyłu. Jak to wszystko połączyłem – tłumaczył król, którego utworów chciał słuchać cały świat. On tymczasem marzył o karierze filmowej. Chciał zostać aktorem dramatycznym, ale sukcesy osiągnął w filmach muzycznych. Wystąpił w 33 produkcjach. Cieszyły się one uznaniem fanów, ale on był wobec nich krytyczny. – Jeżeli w każdym filmie śpiewa się po dziesięć piosenek, to ani film, ani piosenki nie mogą być dobre – mówił.

SMUTNY KONIEC GWIAZDY
W połowie lat 60. zainteresowanie publiczności znacznie osłabło. Elvis powrócił pod koniec dekady, odwołując się do swego wcześniejszego wizerunku. Wkrótce jednak zaczął tyć, uzależnił się od leków, alkoholu i narkotyków. Wciąż wyruszał w trasy koncertowe, ale z trudem przychodziło mu wytrwanie na scenie więcej niż godzinę. Wyczerpanie, nadwaga i uzależnienie stały się wyraźnie widoczne. Ostatni singiel Presleya ukazał się 6 czerwca 1977 roku, a pod koniec tego miesiąca ostatni raz wystąpił na koncercie w Indianapolis. 42-letni gwiazdor zaszył się w swojej posiadłości Graceland. Po południu 16 sierpnia nieprzytomnego Presleya znalazła nieprzytomnego kochanka Ginger Alden. O 15:30 w Baptist Memorial Hospital stwierdzono zgon Elvisa. Przez wiele lat uważano, że to koktajl z leków przeciwbólowych był przyczyną jego śmierci. Jednak ponowna autopsja przeprowadzona w 1994 r. wykazała, że zgon był spowodowany zawałem serca. Blisko 40 lat po śmierci artysty naukowcy pobrali próbkę DNA z jego włosów. Badanie wykazało, że piosenkarz był skazany na uwarunkowaną genetycznie kardiomiopati, chorobę, która może doprowadzić do ataku serca.

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)