Bajka bez happy endu
Zawrotna kariera w Hollywood. Statuetka Oscara, a wreszcie ślub z księciem Monako. Życie Grace Kelly dla wielu wyglądało jak bajka, prawda była jednak inna…
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Dla pochodzącej z dobrego domu Grace przeznaczona była zupełnie inna przyszłość. Rodzice posłali ją do szkoły zakonnej o zaostrzonym rygorze. Kiedy więc postanowiła zacząć żyć na własną rękę, wyjeżdżając do Nowego Jorku, gdzie utrzymywała się z modelingu i uczyła aktorstwa, stała się w rodzinie czarną owcą. Ona jedna pozostała nieugięta. Zaczęła występować na scenach Broadwayu, gdzie jej szybko wypatrzony talent stał się biletem do samego Hollywood.
W 1951 r. w sowim pierwszym filmie „Czternaście godzin”, a już dwa lata później otrzymała pierwszą nominację do Oscara. Ostatecznie statuetka trafiła do niej w 1955 r. za rolę w „Dziewczynach z prowincji”, czyniąc z niej gwiazdę światowego formatu. Gdy jeszcze w tym samym roku Grace znalazła się wśród amerykańskiej delegacji na festiwalu w Cannas, zainteresował się nią monakijski książę Rainier III. W małżeństwie z hollywoodzką gwiazdą widział szansę na wydźwignięcie Monako z kłopotów finansowych. Dzięki sensacyjnemu mariażowi kraj utrzymujący się głównie z kasyn miał znów stać się modnym miejscem przyciągająca turystów. Grace zgodziła się wyjść za księcia, choć oznaczało to konieczność zakończenia kariery aktorskiej w wieku zaledwie 27 lat i przeprowadzkę do Europy. Ich ślub wzbudził zainteresowanie całego świata, transmitowało go wiele stacji telewizyjnych.
To, co wydawało się dla wielu historią jak z bajki, w rzeczywistości przypominało jednak raczek melodramat. Pierwsze kryzysy pojawiły się w ich małżeństwie szybko. Grace znów zapragnęła grać w filmach, na co książę nie chciał się zgodzić. Zaczął ją także zdradzać, nawet wówczas gdy księżna spodziewała się ich pierwszego dziecka. Ona sama odpłaciła mu zresztą romansem z Frankiem Sinatrą. Uwięziona w złotej klatce, nie znajdując spełniania ani w miłości, ani w zawodzie, postanowiła skupić się na działalności charytatywnej i wychowywaniu trójki dzieci. To właśnie najmłodsza córka Stefania była z nią w samochodzie tego feralnego dnia 13 września 1982 r., gdy ten stoczył się w przepaść. Księżnej nie udało się niestety uratować.