Masło po 10 zł, a mleko po 4 zł
To dla wielu osób będzie szok, gdy robiąc zakupy w sklepie, zobaczą kostkę masła za 10 zł, a litr mleka po 4 zł. Zwykła kromka chleba posmarowana masłem stanie się niebawem niewyobrażalnym rarytasem, na który nie wszystkich będzie stać.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Już teraz jest drożej niż było jeszcze kilka tygodni temu. Od czerwca cena masła poszybowała w górę prawie o połowę. W zależności od regionu kraju kostka kosztuje od 6 do 7 zł. A niestety może być jeszcze gorzej. – Ceny masła w najbliższym czasie na pewno spadną, a mogą być jeszcze wyższe – ostrzega Marcin Hydzik, prezes Związku Producentów i Przetwórców Mleka. Jego zdaniem wszystkiemu winni spekulanci, którzy skupowali masło, gdy było tanie. Zgromadzili jego duże ilości i stopniowo uwalniają zapasy. – Światowy kapitał przerzucił się ze złota na masło, bo można na nim dobrze zrobić – uważa Marcin Hydzik. Z tego powodu na całym świecie popyt na tłuszcze zwierzęce. A dopóki utrzymuje się dobra koniunktura, nie będzie taniej.
Z kolei Marcin Lipka, główny analityk portalu Cinkciarz.pl, prognozuje, że w kolejnych miesiącach kostka masła może zdrożeć do 8 zł, a wzrost zamówień przed Świętami Bożego Narodzenia może spowodować podwyżkę nawet do 10zł! A na tym nie koniec złych wiadomości. Analitycy wróżą, ze szybować będą także ceny mleka. Przyznaje to nawet Agencja Rynku Rolnego, która prognozuje, że ceny tego surowca we wrześniu mogą wzrosnąć w skupie o 22 proc. To opóźniony efekt rezygnacji UE z kwot mlecznych. Gdy w 2015 r. przestały obowiązywać limity, polski rynek zalało tanie mleko. Doprowadziło to do likwidacji wielu hodowli krów. Teraz na rynku zaczęło brakować surowca i niektóre mleczarnie mają problem z jego zdobyciem. A to nie wróży dobrze naszym kieszeniom.