• Chachalnia
  • środa, 27 wrzesień 2017 11:02
  • 10 zdjęć
  •   1210

Osóbówką wprost pod wóz strażacki

Osóbówką wprost pod wóz strażacki
Osóbówką wprost pod wóz strażacki © Gracjan Jaworski

Wóz strażacki z włączonym sygnałami dźwiękowymi i świetlnymi jechał do pożaru. W pewnym momencie wprost pod jego koła wjechał samochód osobowy. Zderzenie, mimo prób ze strony strażaka – kierowcy, nie udało się uniknąć. Samochód osobowy został zmiażdżony, a podróżując enim osoby zakleszczone we wnętrzu wraku.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

Wycie syreny  alarmowej w Zdunach postawiło na nogi tamtejszych strażaków – ochotników. Sześciu z nich porzuciło dotychczasowe zajęcia i natychmiast pojawiło się w remizie. Druhowie przebrali się w stroje bojowe, wsieli do średniego wozu bojowego i pojechali do wezwania. – Zgłoszenie wynikało, że w Chachalni doszło do pożaru – mówią strażacy ze Zdun.

Żaden z druhów – ochotników nie spodziewał się, że na pożar nie dojedzie. Gdy wóz bojowy wjeżdżał do Chachalni, prosto pod jego koła wjechał samochód osobowy. – Jechaliśmy z prawidłową prędkością, mieliśmy sygnały świetlne i dźwiękowe. Kierowca tego pojazdu wyjechał nam z bocznej drogi bezpośrednio pod auto. Nie było możliwości zrobienia nic – obrazuje Tomasz Szyrner, strażak ze Zdun, który siedział obok kierowcy. Strażak prowadzący wóz bojowy próbował jeszcze uratować sytuację. – Kierowca uciekł na lewy pas, ale kierujący osobówki – zamiast stanąć, próbował hamować – dodał gazu i wjechał prosto pod nas – obrazuje druh. Strażak siedzący obok kierowcy sdążył tylko krzyknąć do kolegów, by się trzymali.

Jak wstępnie ustalono, kierujący citroenem c4 25-letni mieszkaniec Krotoszyna, wyjeżdżając z drogi gruntowej i włączając się do ruchu, nie zachował należytej ostrożności i doprowadził do zderzenia z jadącym od strony Zdun wozem strażackim OSP. Wóz jechał na sygnałach dźwiękowych i świetlnych na miejsce zgłoszonego pożaru. PIOTR SZCZEPANIAK
oficer prasowy krotoszyńskiej policji

Niestety, zderzenie nie udało się uniknąć. – Jak wstępnie ustalono, kierujący citroenem c4, 25-letni mieszkaniec Krotoszyna, wyjeżdżając z drogi gruntowej i włączając się do ruchu, nie zachował należytej ostrożności i doprowadził do zderzenia od strony Zdun wozem strażackim OSP. Wóz jechał na sygnałach dźwiękowych i świetlnych na miejsce zgłoszonego pożaru – mówi mł. asp. Piotr Szczepaniak, oficer prasowy krotoszyńskiej policji. Siła uderzenia była tak duża, że drzwi samochodu osobowego, od strony kierowcy, zostały dosłownie zmiażdżone, a samochód znalazł się na poboczu. W aucie zostały zakleszczone dwie osoby – 25-latek i jadąca z nim 37-letnia pasażerka. Natychmiast z pomocą poszkodowanym ruszyli strażacy ze Zdun. – Wyskoczyliśmy z auta i pobiegliśmy ratować. Do poszkodowanych  nie było dostępu, byli zakleszczeni. Musieliśmy ciąć drzwi od strony kierowcy – obrazują druhowie.

Na miejsce wypadku natychmiast wysłano kolejne jednostki straży pożarnej, dwa zespoły ratownictwa medycznego i policję. – Zespoły Ratownictwa Medycznego z Krotoszyna i Kobylina otrzymali zgłoszenie, z którego wynikało, że doszło do czołowego zderzenia samochodu osobowego z wozem strażackim w Chachalni. Poszkodowane są dwie młode osoby zakleszczone w pojeździe – mówi Jakub Nelle, rzecznik prasowy przy SP ZOZ w Krotoszynie. Po około 10 minutach pierwsze zespołów był już na miejscu. Ratownicy i lekarz natychmiast zajęli się kierowcą citroena. – ZRM z Krotoszyna wydobył poszkodowanego kierowcę z rozbitego samochodu. Lekarz kierownik zespołu, po badaniu przedmiotowym, podmiotowym i urazowym pacjenta stwierdził między innymi ogólne obrażenia ciała i uraz kończyny górnej. Mężczyzna został przewieziony do szpitala – informuje Jakub Nelle. Obrażenia 25-letniego kierowcy citroena okazały się poważne, zakwalifikowane jako „powyżej dni siedmiu”. Dlatego tez policjanci prowadzą czynności pod kątem wypadku. – Na miejscu wypadku policjanci z wydziału kryminalnego i techniki kryminalistyki zrobili oględziny miejsca i pojazdu. Wyjaśniamy szczegółowe okoliczności i przebieg tego zdarzenia – mówi Szczepaniak.

Galeria ilustracji

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)