Sąd łagodny dla pseudoinżyniera
Wiedział o błędach projektowych i konstrukcyjnych hali, a mimo to nie zrobił nic. W efekcie zaniedbań Jacka J. pod zawaloną halą wystawienniczą śmierć poniosło 65 osób, a setki zostały ranne. Wczoraj katowicki sąd apelacyjny skazał go i innych odpowiedzialnych za katastrofę na kary bezwzględnego więzienia. A niżesz niże niż sąd poprzedniej instancji!
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Wczorajszy wyrok kończy tę tragiczną historię, która zaczęła się 28 stycznia 2006 r. W czasie targów gołębi na terenie Chorzowa pod ciężarem zalegającego na dachu śniegu zawaliła się wtedy jedna z hal targowych. Katastrofa pochłonęła 65 ofiar.
– Ta katastrofa na przestrzeni lat nie znajduje podobnego procederu w historii. Spowodowana była nie klęską żywiołową wywołaną siłami natury, lecz samą ludzkich błędów, lekceważenie przepisów, zwykłym niechlujstwem i traktowaniem pojawiających się sygnałów ostrzegawczych z perspektywy „jakoś to będzie” – mówi przewodniczący składu sędziowskiego Waldemar Szmidt.
Sąd apelacyjny mimo to postawił jednak obniżyć kary dla winnych. Skazał Jacka J. samozwańczego projektanta i konstruktora (nigdy nie ukończył studiów inżynierskich) na dziewięć lat więzienia. Inne wyroki są niższe – ówczesna inspektor nadzoru budowlanego Maria K. dostała karę dwóch lat więzienia. Grzegorz S. rzeczoznawca, który po ugięciu się konstrukcji dachu w 2003 r. wprowadzał „program naprawczy” hali, także na dwa lata powędruje do więzienia. Ponadto kary dosięgnęły Ryszarda Z. i Adama H., którzy dostali odpowiednio dwa lata i pół roku odsiadki.
Skąd łagodne kary? Sąd wytłumaczył to długotrwałym procesem.