Twardziel nie tylko na ekranie
Dzięki rolom w takich hitach jak „Rambo” czy „Rocky” stał się ikoną amerykańskiego kina akcji. Choć Sylvester Stallone właśnie skończył 75 lat, nie wybiera się na emeryturę.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Od pół wieku wciela się na ekranie przeważnie w role odważnych i bezkompromisowych bohaterów, z których niektórzy wpisali się już na stałe do kanonu światowego kina. Nic więc dziwnego, że łatka twardziela przylgnęła do niego na dobre. Jest w tym zresztą wiele prawdy. Podobnie jak kreowanym przez niego postaciom nigdy nie brakowało mu hartu ducha i walecznej natury.
BYTĆ JAK HERCULES
Urodzony w Nowym Jorku w rodzinie włosko – żydowskich korzeniach mały Sylvester od najmłodszych lat nie miał łatwo. W rodzinie nie układało się najlepiej, przez co on i jego młodszy brat Frank Junior pierwsze lata dzieciństwa spędzili w rodzinach zastępczych. Już w młodości znalazł jednak pasję, która napędzała go do działania. Zafascynowany kulturystyczną sylwetką Steve’a Reevesa w filmie „Hercules”, skoncentrował się na intensywnych treningach, dzięki czemu w 1960 r. przyznano mu stypendium sportowe w American College of Switzerland w Lesin w Szwajcarii. Tu w wolnych chwilach występował w szkolnym spektaklu. Tu również odkrył w sobie pasję do aktorstwa, którą postanowił rozwijać po powrocie do USA.
WALKA O MARZENIA
Początkowo grywał jedynie niewielkie role. W przerwach między kolejnymi castingami musiał się imać rozmaitych zajęć, by związać koniec z końcem. Pracował m.in. jako fryzjer, bileter w kinie, a nawet czyścił klatki lwów w nowojorskim zoo. W oczekiwaniu na przełomową rolę, walcząc jednocześnie z poważnymi kłopotami finansowymi, postanowił w końcu wziąć sprawy w swoje ręce i sam napisał scenariusz do filmu „Rocky”, inspirowany historią amerykańskiego boksera Chucka Wepnera. Nie sprzedał jednak praw do ekranizacji żadnemu producentowi, dopóki nie pozwolono mu zagrać głównej roli. Walka się opłaciła – rola film zdobył trzy Oscary. Ugruntować pozycję gwiazdy pomogła mu z kolei rola weterana wojny w Wietnamie Johna Rambo, w którego po raz pierwszy wcielił się pięć lat później.
WCIĄŻ NA SZCZYCIE
Mimo upływu lat i niejednego dramatu w życiu prywatnym, w tym niespodziewanej śmierci starszego syna Sage’a Moonblooda, aktor do dziś nie zwolnił tempa. Mający dziś na koncie już ponad 80 ról w filmach i serialach deklaruje, że nie myśli o emeryturze, a jeszcze w tym roku zobaczymy jego najnowszy film „Samaritan”. – Zawsze szukam nowego wyzwania. Zostało mu jeszcze wiele szczytów do zdobycia – mówi. – A kiedy skończą mi się szczyty, wybuduje sobie nowy.