• piątek, 28 luty 2014 10:59

Za drzwiami alkowy…

Za drzwiami alkowy…
Za drzwiami alkowy… © archiwum

Rozwiązłość, kochankowie, oszustwa. Do tego magia mająca zapewnić trwałość małżeństw i liczne potomstwo. Tak naprawdę wyglądało życie miłosne średniowiecznych kobiet.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

W wiekach średnich życiem codzienny i pragnieniami ludzi rządził Kościół. Nawoływał do ascezy i powściągliwość nie tylko w jedzeniu, piciu, ale też w alkowie. Jednak i wówczas miłosne namiętności były tak silne, że nie były im starsze żadne przeciwności.

W SZPONACH NAMIĘTNOŚCI
Rozwiązłość dotyczyła wszelkich stanów – także szlachetnie urodzonych niewiast. Jedną z instytucji, która miała służyć miłosnym uniesieniom była pozycja damy – wybranki serca. Zdarzało się, że ukochana była żoną innego, ale tym faktem nikt (może poza mężem) się nie przejmował. Dzielny rycerz z imieniem swojej pani na ustach szedł w bój, stawał do turniejowych walk i staczał pojedynki w obronie jej czci i dobrego imienia. Wszystko to było wysublimowaną gra, której finał często miał miejsce w sypialni. Brzmi szokująco, jeśli weźmie się pod uwagę ówczesne kościelne doktryny – kobieta powinna żyć skromnie i pobożnie, czerpać inspirację z Maryi Panny. Młode dziewczęta nie były uświadomione przez swoje dostojne matki Jednak wiele z nich wiedze w tej dziedzinie zdobywało na długo przed ślubem. Wprawdzie dziewictwo było na wagę złota, ale i z przedwczesną utratą „wianka” ówczesne kobiety doskonale umiały sobie radzić.

NOC PRZY ŚWIADKACH
Było to o tyle istotne, że w średniowieczu procedura konsumpcji małżeństwa odbywała się według określonych zasad (obowiązywały one także na królewskim dworze). Nowożeńców odprowadzał do komnat tłum weselnych gości. Tam, przez najwyższych rangą dworzan, byli rozbierani ze ślubnych szat i odziewani w skromne koszule. Noc poślubna nie była wydarzeniem intymnym i romantyczny – miłosnym zmaganiom małżonków przyglądali się świadkowie, ponieważ tylko skonsumowanie małżeństwa czyniło je ważnym w obliczu prawa. Najważniejszym dowodem przypieczętowania związku było prezentowane publicznie zakrwawione prześcieradło. Co więc mogła zrobić dama, która straciła niewinność przed ślubem? Jednym z zalecanych przez zielarki i medyków sposobów było przykładanie w wiadome miejsce pijawek. Stosowano też rybie pęcherze, które wypełniano kurzą krwią. Pęcherz należało dyskretnie umieścić tak, by pękł w kulminacyjnym momencie, dowodząc tym samym cnotliwości małżonki.
Niestety królewskie małżeństwa, kojarzone ze względów polityczno-dynastycznych, rzadko były szczęśliwe. Związek Kazimierza Wielkiego i Aldony-Anny, nie był w tym względzie wyjątkiem. Jak wiemy, król nie był wierny żonie i szukał erotycznego spełnienia w ramionach licznych kochanek, ale to już temat na odrębną opowieść. Wróćmy do zasad obowiązujących wśród rycerstwa oraz średniowiecznych dam. Wbrew pozorom ważną kwestią było utrzymanie wierności. Dlatego ruszający w bój rycerze (a okazji mieli przecież nader wiele) często korzystali z wynalazku, jakim był pas cnoty. Powszechnie kojarzy się on właśnie ze średniowieczem, ale obecnie niektórzy historycy dowodzą, że jego korzenie sięgają starożytności. Jednak i z tym kobiety potrafiły sobie poradzić – z pomocą zaufanych ślusarzy. Damy o podtrzymywanie miłosnego żaru dbały w sposób bardziej wysublimowany – zazwyczaj za pomocą eliksirów, zaklęć rytuałów – czyli zabronionej przez Kościół, ale mimo to powszechnie praktykowanej magii.

CIĄŻE I PORODY
Podtrzymanie ciągłości rodu było najważniejszym celem małżeństwa. I choć wydawać by się mogło, że ciąża i poród wiązały się wówczas z ogromnym ryzykiem, to wśród dam z zamożnych rodów niezwykle rzadko dochodziło do powikłań i śmierci w połogu. Przede wszystkim dlatego, że w przeciwieństwie do wieśniaczek, dysponowały one czystymi komnatami, mogły tez liczyć na pomoc służby i dam dworu oraz pożywną dietę zmniejszającą ryzyko anemii. W myśl ówczesnych zaleceń ciężarna potrzebowała ciemności oraz ciepła. Zimno i światło miały szkodzić matce w wydawanemu na świat dziecku. Tradycją (praktykowaną przez całe średniowiecze) było rodzenie przy wsparciu innych kobiet.
Nie było to absolutnie wydarzenie traktowane jak coś intymnego Szczęśliwe rozwiązanie miała zapewnić „Peperit” – specjalna modlitwa przywołująca imiona biblijnych matek. „…Anna powiła Mariam. Maria powiła Chrystusa. Święta Maria urodziła Zbawiciela…” – brzmiały słowa litanii, którą wznoszono podczas porodu, przy którym asystowały też zaklinaczki i zielarki. Niestety, wszystkie te rytuały nie pomogły brzemiennej Aldonie-Annie. Upragniony przez Kazimierza Wielkiego syn urodził się martwy.

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)