Ulewa nad powiatem
Kilkadziesiąt minut wystarczyło, by ulice Krotoszyna zmieniły się w wartkie strumienie. Ruch na krajówce został wstrzymany i niewiele brakowało, by przed wejściem na szpitalną wieczorynkę rozegrał się dramat. Ulewa nie oszczędziła też Kobylina i Koźmina Wlkp.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Intensywne opady deszczu sprawiły, że Kobylińska w Krotoszynie zmieniła się w Warki strumień. Pod wiaduktem kolejowym woda miała nawet metr głębokości. – To już norma i trwa od 50 lat, id kiedy pamiętam – przyznaje pani Bogumiła. Nie sposób się z nią nie zgodzić – wystarczy przypomnieć sobie ubiegłoroczną ulewę, po której pod wiaduktem utknęły w wodzie dwa samochodu. A jeden ze strażaków na rękach wynosił kobietę z powstałego zalewu.
Ulewa podtopiła Grudzielskiego w Krotoszynie, a w centrum miasta – na Garncarskiej – powstał sporej wielkości potok. – Cała woda spływa ze Zdunowskiej, deszcz dokłada swoje i możemy kajaki z piwnic sięgać. Taka atrakcja praktycznie każdego lata – ironizują mieszkańcy tej części miasta.
Dramat rozegrał się także na szpitalnym parkingu. – Woda podchodziła pod wejście na wieczorynkę. – Nie sposób było dostać się do szpitala – obrazuje jeden z mieszkańców miasta. Na szczęście szybka reakcja strażaków – zawodowców pozwoliła na zminimalizowanie szkód. – Otrzymaliśmy zgłoszenie o zalanym parkingu. Na miejsce pojechał zastęp Jednostki Ratowniczo – Gaśniczej, który wypompował wodę – mówi kpt. Tomasz Patryas, oficer prasowy komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Krotoszynie.
Intensywne opady deszczu nie ominęły także gminy Koźmin Wlkp. A konkretnie Gościejewa, gdzie zalanie zostały aż trzy posesje. – Na miejscu interweniowały zastępy Ochotniczej Straży Pożarnej z Koźmina Wlkp., Czarnego Sadu i Mokronosa – wylicza Patryas. Wypompowanie wody z zalanych podwórek trwało niemal dwie godziny.
Również strażacy z Kobylina mieli ręce pełne roboty. Począwszy od zalanego gospodarstwa w Długołęce, które ratowali wspólnie z druhami ze Smolic, po powalone drzewa w Górce i na trasie Kobylin – Starkówiec. – Połamane drzewa i zwisające gałęzie stanowiły zagrożenie, konieczne było więc ich wycięcie – podkreślają druhowie. Co ciekawe – tamtejsza jednostka nie interweniowała w samym Kobylinie. Mimo, że zarówno Powstańców Wielkopolskich, jak i ulica Wałowa stały w wodzie. Powód? Prozaiczny. Nikt nie powiadomił o tym służb pożarniczych. Bo – jak podkreślają mieszkańcy tej części Kobylina – sytuacja powtarza się przy każdym deszczu, a wody w końcu sama opada. – Przyzwyczailiśmy się do tego. Nie ma sensu wzywać straży, bo to wina studzienek, które nie dają rady z odprowadzeniem wody. Jak deszcz mija, to woda powoli spływa i jest dobrze – mówi jedna z kobiet.
Więcej szczęścia mieli mieszkańcy gminy Rozdrażew, Zduny i Sulmierzyc. Jedynie w Baszkowie lokalni druhowie usuwali z drogi powalone drzewo.
Niestety, sezon deszczowo – burzowy dopiero się zaczął. I wszystko wskazuje na to, że przy kolejnej nawałnicy powiat znów stanie w wodzie. – Bo – mówiąc szczerze – burza sprzed kilku dni wcale nie była najgorszą, jaka w ostatnich latach przeszła przez nasz rejon. A studzienki kanalizacyjne w wielu miejscach i tak sobie z nią nie poradziły.