Przełom w sprawie stacji paliw pośrodku osiedla?
Mieszkańcy ulicy Konstytucji 3 Maja w Krotoszynie zyskali sojuszników w walce o przestrzeganie obowiązującego prawa. Są nimi Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska i krotoszyńskie Starostwo Powiatowe. Chodzi o stację paliw.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Mieszkańcy osiedla od dawna toczą spór z właścicielem stacji, zarzucając mu nieprzestrzeganie przepisów. Przypominają, że zgodnie z pierwotną decyzją o środowiskowym uwarunkowaniach oraz charakterystyką przedsięwzięcia z 2011 r., na placu nieopodal bloków mieszkalnych miały stać tylko 2 dystrybutory paliwa oraz pawilon handlowy. Stacja miała być czynna tylko za dnia. Lokalny przedsiębiorca zaczął rozwijać firmę nie zważając na wcześniejsze ustalenia.
Przedstawiciel rady osiedla nr 1, na terenie którego znajduje się stacja, od 2015 r. informowali wszelkie możliwe instytucje o nieprawidłowościach. – Szczególnie trudne do zniesienie są tankujące w nocy tiry. Ich kierowcy nie zachowują ciszy nocnej. Rozjeżdżają chodniki i pozdrawiają się klaksonami, zrywając nas ze snu na równe nogi – mówi Ludwik Sójka.
15 maja mieszkańcy powołali międzyosiedlowy zespół interwencyjny, złożony z przedstawicieli trzech krotoszyńskich osiedli – nr 1, 3 i 5. To przez swoich reprezentantów, czyli Ludwika Sójkę, Lucynę Kubiak i Halinę Karwik, wzmocnionych znającym prawo Jerzym Pawłowskim, zintensyfikowali działania.
Jeszcze w maju na specjalnym zebraniu poinformowano krotoszynian, że zespół ten wysłał do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Poznaniu skargę na nierzetelnie i niegodne z decyzjami urzędów i instytucji stwierdzenia pokontrolne dotyczące działalności stacji paliw.
Od tego czasu wiele się zmieniło. Odpowiedź WIOŚ potwierdziła uwagi mieszkańców i nakazała utrzymać w mocy decyzje dotyczące zakazu prowadzenia stacji w godzinach nocnych oraz ilość dystrybutorów.
W minionym tygodniu przedstawiciele mieszkańców osiedli spotkali się z wicestarostą Pawłem Radajewskim (57 l.). – Spotkanie zostało zwołane z mojej inicjatywy – mówi Radojewski. I podaje fakty. Przedsiębiorca zgłosił w starostwie instalację dopiero w tym roku, a nie na początku działalności, jak wymaga tego prawo. W zgłoszeniu widnieje też zapis o całodobowej działalności stacji.
Ponieważ naruszone zostały procedury, starosta wydał decyzję o nieprzyjęciu zgłoszenia. – Decyzja na wniosek przedsiębiorcy była rozpatrywana przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze, które wyrokiem z 24 lipca utrzymało w całości decyzję starosty o nieprzyjęciu zgłoszenia – mówi Radojewski, który jest jednak świadom, że to nie koniec batalii, gdyż przedsiębiorca raczej odwoła się do tej decyzji.
– Zdaje sobie sprawę z uciążliwości tej instytucji dla okolicznych mieszkańców, jednak starostwo może działać wyłącznie w granicach prawa – mówi. Jak dodaje, na przedsiębiorcę może nałożyć karę tylko inspektorat ochrony środowiska. Jej wysokość to od 500 zł do nawet 1 mln zł.