Problemy z energią na „Wodniku”
Co ma wspólnego firma Mahle z basenem „Wodnika”, Okazuje się, że sporo, o czym przekonał się jeden z mieszkańców miasta.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
W połowie listopada pewien mieszkaniec Krotoszyna przyjechał ok. godz. 13:00 skorzystać z basenu „Wodnika”. W obiekcie nie było jednak energii elektrycznej. Usłyszał wtedy, że jest to spowodowane awarią w firmie Mahle. – Czekałem na włączenie energii, ale byłem świadkiem nieprzyjemnych sytuacji. Osoby obsługujące nie wiedziały właściwie co mają robić, osoby które w czasie wyłączenia energii elektrycznej były na basenie – czekały tam, ponieważ nie było możliwości otwarcia szafek. Woda szybko uległa wychłodzeniu. Jedna osoba opuściła obiekt w kąpielówkach, a po włączeniu prądu tylko część urządzeń działała i osoba obsługująca stwierdziła, że opróżni szafkę klienta, który opuścił basen bez zabrania rzeczy ponieważ nie było możliwości otwarcia szafek, co bez obecności tego klienta nie powinno mieć miejsca – relacjonuje mieszkaniec.
Jednocześnie dodaje, że to skandal, że obiekt nie jest przygotowany na tego typu sytuacje. – W szaflach osoby mogą mieć leki, telefon żeby móc się skontaktować, artykuły dla dzieci. Z tego wynika, że „Wodnik” nie jest przygotowany na takie awarie i wpływa to na bezpieczeństwo przebywających tam w danej chwili osób – kończy mieszkaniec.
Całość zdarzenia zawarta została również w odpowiednim pytaniu do burmistrza Krotoszyna, który udzielił odpowiedzi po wcześniejszym zapoznaniu się ze sprawą u źródła, czyli u prezesa Centrum Sportu i Rekreacji „Wodnik” w Krotoszynie Tomasza Niciejewskiego (50 l.).
Jak przyznaje prezes, kryta pływalnia przy ul. Mahle 4 energię elektryczną kupuje faktycznie od zakładu Mahle. – Nie otrzymaliśmy wcześniej żadnej informacji o planowanym wyłączeniu, ponieważ w ww. zakładzie doszło do nieprzewidzianej awarii na bardzo duża skalę – awaria dotyczyła całego zakładu. Na brak dostawy prądu nie miało wpływu postępowanie obsługi basenu, awaria wydarzyła się poza obiektem. Obsługa krytej pływalni postępowała zgodnie z przyjętymi zasadami. Woda w basenie miała wymaganą temperaturę. Szafki zostały otwarte awaryjnie – klienci mogli zabrać swoje rzeczy. Rzeczy z szafki klienta, który opuścił basen, zostały komisyjnie oddane do depozytu – informuje Tomasz Niciejewski (50 l.), który również wysuwa w całości sytuacji wnioski.
– Awaria może zdarzyć się w każdym momencie. W szafkach klienci basenu zostawiają różne rzeczy np. zegarki, złoto, telefony – sa one również przekazywane do depozytu komisyjnie. Nie zdarzyło się, żeby komuś zginęło. Od dłuższego czasu trwają prace modernizacyjne, stare technologie są zastępowane nowymi – kończy prezes CSiR.
Aktualnie przy „Wodniku” na dobre już ruszyło mobilne lodowisko, które w tym roku posiada również odpowiednie zadaszenie, które z pewnością przyciągnie rzeszę amatorów łyżwiarstwa. Dla wszystkich chętnych, którzy niekoniecznie chcą się pokąpać w basenie to z pewnością kusząca i atrakcyjna oferta na zimowe popołudnia.