Odpowiedzą za trujące odpady na parkingu
Po sześciu miesiącach ostrowscy policjanci zatrzymali sprawców nielegalnego porzucenia niebezpiecznych chemikaliów na parkingu przy drodze krajowej nr 11. Mężczyźni zostali tymczasowo aresztowani.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Pod koniec maja w miejscowości Szczury ktoś pozostawił naczepę ciężarową. Jak ustalono, jej tablice rejestracyjne zostały skradzione, a numery znamionowe usunięte. W środku znajdowało się blisko 150 dużych, 200-litrowych beczek. Każda była szczelnie zamknięta i wypełniona cieczą. Strażacy z zastępu rozpoznania chemicznego pobrali próbki tajemniczej substancji. Okazało się, że jest ona niebezpiecznie i silnie trująca. W zabezpieczeniu znaleziska uczestniczyli policjanci, jednostka chemiczna Państwowej Straży Pożarnej, służby ochrony środowiska i pracownicy Urzędu Gminy Ostrów Wielkopolski.
Policyjni technicy kryminalistyki dokonali oględzin naczepy oraz miejsca jej ujawnienia. Rozpoczęto poszukiwania sprawców tego przestępstwa. Czynności operacyjne, prowadzone przez Wydział do Walki z Przestępczością Gospodarczą ostrowskiej komendy, przyniosły efekt 30 listopada. W tym dniu zatrzymano dwóch mężczyzn odpowiedzialnych za porzucenie pojemników z odpadami zawierającymi substancje chemiczne o właściwościach szkodliwych i łatwopalnych, m.in. takich, jak etylobenzen.
Zatrzymani, 28- i 52-latek z województwa dolnośląskiego, usłyszeli zarzuty sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób i mienia wielkich rozmiarów. Było to także, jak uznali biegli, realne zagrożenie dla środowiska. Obaj mężczyźni usłyszeli prokuratorskie zarzuty i zostali tymczasowo aresztowani.
Najprawdopodobniej będą musieli także ponieść koszty usunięcia i utylizacji odpadów. Te zniknęły po kilku tygodniach od ich znalezienia, obciążając rachunek właściciela parkingu w Szczurach – Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. W tej sprawie toczy się spór z gminą Ostrów. Nie było bowiem „chętnego” do zajęcia się niechcianym ładunkiem, który został uznany za łatwopalny, a nawet – w wyższych temperaturach – wybuchowy. Koszt całej operacji sięgnął kilkudziesięciu tysięcy złotych.