Wpadł do studni, myślał, że do lochu
Kto drogę sobie skraca, ten do domu nie wraca. Przekonał się o tym 57-letni mieszkaniec Lublina. Mężczyzna w niedzielne popołudnie tęgo popił z kolegami, a wracając nocą w domowe pielesze, wybrał drogę na skróty.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
W pewnej chwili, mocno już zmęczony, przysiadł na stojącej pod jednym z domostw studni, gibnął się i wpadł do środka. Miał wielkie szczęście, bo w studni nie było wody, a upadek z siedmiu metrów przypłacić jedynie siniakami. Miał też na tyle trzeźwy umysł, że zadzwonił na policję. – Nie wiem, gdzie jestem, trafiłem do jakiegoś lochu – mówił dyżurnemu.
Kilka godzin zajęło mundurowym znalezienie „lochu” i uwolnienie nieszczęśnika.
Tagged under