• Krotoszyn
  • piątek, 22 luty 2019 11:48
  •   985

Widok na wysypisko śmieci

Widok na wysypisko śmieci
Widok na wysypisko śmieci © Sebastian Kalak

Kosztująca ponad 366 tys. zł wieża widokowa przy ulicy Ceglarskiej w Krotoszynie wywołuje wiele kontrowersji. Spora grupa mieszkańców jest oburzona zarówno lokalizacją jak i sensem wyrzucenia na to publicznych pieniędzy.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

– Wieża na zadupiu z widokiem na wysypisko śmieci. No bez jaj. Nawet dojazdu do tego nie ma, bo droga jest fatalna – uważa pan Maciej. I nie jest w swojej opinii odosobniony. – Po co wyrzucacie tyle pieniędzy na obiekt, na który nawet nie można wejść? Stoi i niszczeje. Za to by się niejeden chodnik zrobiło – stwierdza jeden z mieszkańców miasta.

Faktycznie. Na wieżę widokową dostać się nie można. Cały teren jest ogrodzony i zamknięty. Dlaczego? Bo to nadal plac budowy. – Wykonawca ma do końca marca termin na realizację robót. Prace nadal tam trwają. Cześć jest możliwa dopiero na wiosnę – jak nasianie trawy i wsadzenie krzewów. Dlatego to jest nadal plac budowy – podkreśla Beata Kłaniecka z wydziału inwestycji krotoszyńskiego magistratu.

Sama lokalizacja wieży widokowej również nie jest przypadkowa. To najwyższy naturalny punkt Krotoszyna. – Dzięki czemu będzie z niej widok na całe miasto i okolice – podkreśla Franciszek Marszałek, burmistrz Krotoszyna. Sama wieża ma wysokość 15,6 m, a na jej szczycie znajduje się luneta umożliwiająca obserwację.

Problem jednak w tym, że – by móc oglądać ładne widoki – trzeba przejść drogę przez mękę. Ceglarska jest bowiem  fatalnym stanie. O czym wiedzą również samorządowcy. – Ona nie nadaje się do remontu – przyznaje Franciszek Marszałek. Drogą zarządza powiat. Który – jak mówi wprost starosta – nie ma pieniędzy na wybudowanie Ceglarskiej od nowa. I jedyna szansa na kompleksowy remont to uzyskanie dofinansowania z programu rozwoju dróg lokalnych. Jeśli jednak się nie uda – dziury będą łatane doraźnie. – Na tyle, na ile nas stać. Natomiast zdaję sobie sprawę, ze po miesiącu, dwóch od załatania jest to samo i znów trzeba naprawiać – przyznaje Stanisław Szczotka.

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)