Zmarł mistrz cukiernictwa
Rodzina, bliscy, przyjaciele, znajomi, rzemieślnicy, a także mieszkańcy Krotoszyna pożegnali śp. Krzysztofa Łyskawę (1945 – 2020), mistrza cukiernictwa.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Krzysztof Łyskawa był członkiem Cechu Rzemiosł Różnych od 1976 r., a w 1994 r. został pierwszym podstarszym i wszedł do zarządu. Od powstania Krotoszyńskiej Izby Rzemieślniczej w 2015 r. pełnił funkcję członka zarządu. Był również przewodniczącym komisji egzaminacyjnej czeladniczo – mistrzowskiej w zawodzie cukiernik w Kaliskiej Izbie Rzemieślniczej.
Historia jego firmy sięga roku 1928, kiedy to Michał Kołodziej z Franciszkiem Łyskawą założyli pierwszy zakład produkcyjny przy ul. Gołębiej 5 w Krotoszynie. Krzysztof Łyskawa kontynuował rodzinną tradycję swojego taty i dziadka. Później prowadził cukiernie wraz z synem, w której wyszkolił wielu wspaniałych fachowców cukiernictwa. Był odznaczony Brązowym, Srebrnym, Złotym i Platynowymi Medalami im. Jana Kilińskiego oraz najwyższym rzemieślniczym odznaczeniem – Szablą Jana Kilińskiego. Otrzymał Złotą Odznakę za szkolenie uczniów, a jego cukiernia posiada certyfikat Rogala Świętomarcińskiego, a także wiele różnych wyróżnień.
– Przeszedł do wieczności w jubileuszowym roku swojego życia. Można powiedzieć – w najlepszym roku swojego życia. 22 sierpnia przypadają jego 75. urodziny, 14 listopada wypadnie złoty jubileusz pożycia małżeńskiego, a w ostatnich miesiącach, wraz z Krotoszyńską Izbą Rzemieślniczą przyczynił się do powstania dzwonu św. Józefa, który czeka na poświecenie i umieszczenie go w wieży krotoszyńskiej bazyliki. Jeśli wolno mi tak powiedzieć, to śp. Krzysztof w swoim życiu miał trzy słabości, wobec których nie potrafił siebie szczędzić. Pierwsza to jego małżonka Bożena i rodzina. Tutaj najbardziej wyrażał swoją miłość. Drugie to rzemiosło. Tutaj najbardziej wyrażał swoją pracowitość w swoim zakładzie, ale też w cechu i w izbie rzemieślniczej. I trzecie. Co to jest? To ten kościół. Tutaj wyrażał swoją wiarę. Nie tylko w jego wnętrzu uczestnicząc w mszach i nabożeństwach. Codziennie na niego spoglądał. Ale także wiele razy widziałem, jak obchodził kościół na zewnątrz w koło. Doglądając, patrząc, czy prace przebiegają we właściwy sposób, czy czasem nie potrzeba jakiejś interwencji. Tak, jak w życiu śp. Krzysztofa obecne były treści chrystusowych błogosławieństw. Tak i po śmierci. Niech się wypełnia płynącą z niej obietnica. Śp. Krzysztofie, ciesz się dalej, bo wielka jest twoja nagroda w niebie – mówił podczas kazania ks. prałat dr Aleksander Gendera.
– Zabraknie nam twojej obecności, twojego doświadczenia, twojego radosnego spojrzenia w poważnych decyzjach zawsze wyważonego zdania. Przez te wszystkie lata pracy poznaliśmy się bardzo dobrze. To na mnie wypadło, kolego Krzysztofie, pożegnanie ciebie, choć dla mnie najłatwiej byłoby stać i milczeć. W zakładzie Krzysztofa panowała i panuje ciepła, serdeczna, rodzinna atmosfera. Jak trudno pogodzić się z faktem, że już nie spotkamy się na zarządzie, ani w domu, na ulicy, ani w kościele, który ci był bliski w sercu i w sąsiedztwie. Wierzę, że to wszystko, co po sobie zostawiłeś, w której najważniejsza była Bożenka, za to zapłata na ciebie czeka w niebie, drogi przyjacielu. Chciałbym cię pożegnać w imieniu własnym i całego krotoszyńskiego rzemiosła. Jak tylko to jest możliwe i godne, tak jak nam pozwalają czasy, które nas spotkały. W tej ostatniej drodze uczestniczą koledzy rzemieślnicy ze sztandarami. Hołd ci składa blisko tobie i twojej rodzinie Sztandar Cechu Piekarzy i Cukierników, który był przechowywany w czasie II wojny światowej w twoim rodzinnym domy – mówił Józef Januszkiewicz, starszy Cechu Rzemiosł Różnych w Krotoszynie.