1 października ponad 340 tys. osób uzyska uprawnienia emerytalne. Na emeryturę będzie chciało przejść 17 razy więcej osób, niż zwykle decydują się na to w ciągu jednego miesiąca. Tymczasem ZUS zapomniał o tym, że dojdzie do emerytalnej kumulacji aż z czterech roczników i jest nieprzygotowany do ich obsługi. – Mamy przygotowany harmonogram nadgodzin. Pracownicy, jeśli będzie trzeba, dłużej zostaną w pracy – zapewnia Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy ZUS.

Ale eksperci są odmiennego zdania. – Nie ma możliwości, żeby pracownicy poradzili sobie z taką dużą liczbą wniosków emerytalnych. Jest pewne, że nie da się ich rozpatrzyć terminowo, w ciągu 30 dni. Emeryci muszą liczyć się z tym, że będą mieli wyliczone świadczenie dopiero wtedy, gdy uda się rozładować kolejki, w ciągu 60, a może nawet 90 dni – ostrzega Jeremi Mordasewicz (65 l.), członek rady nadzorczej ZUS.

Pierwszą emeryturę mogą więc otrzymać dopiero pod koniec roku, z wyrównanie od października. W jeszcze gorszej sytuacji znajdą się ci uprawnieni, którzy nie mają jeszcze obliczonego tzw. kapitału początkowego. Zanim zakład wyliczy im świadczenie, najpierw będzie musiał ten kapitał ustalić. Na przyznanie emerytury będą więc czekać jeszcze dłużej…