Zamknięto krotoszyński escape room
Szok. Niedowierzanie. I mnóstwo pytań. Jak można zginął w escape roomie? Przecież to zwyczajny pokój zagadek. Można. Właśnie w tego typu obiekcie w Koszalinie śmierć poniosło pięć nastolatek. Po tej niewyobrażalnej tragedii w całym kraju zarządzono kontrole. I w efekcie zamknięto obiekt w Krotoszynie.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Jedyny escape room działa w Krotoszynie przy ul. Kościuszki (ten w Kobylinie zamknięto pół roku temu). Czy jest tu bezpiecznie? Czy właściciel zachowuje wymogi przeciwpożarowe? Czy wytyczył drogi ewakuacji? Te pytania trapią nie tylko zwolenników tego typu rozrywki, ale też rodziców – bo przecież nierzadko to nasze dzieci są uczestnikami rywalizacji w tzw. pokojach zagadek. I to właśnie dzieci – bo ledwie piętno nastolatki – zginęły w escape roomie w Koszalinie. Pięć dziewcząt straciło życie – po tym jak doszło do rozszczelnienia butli gazowej.
Trudno się więc dziwić, że wszyscy nie tylko zaciekawieni się pokojami zabaw, ale też zaniepokoili się – jak działają tego typu obiekty. Stąd też kontrole zarządzone w całym kraju. Także w Krotoszynie. Tu początkowo strażacy nie stwierdzili zagrożeń dotyczących bezpieczeństwa użytkowników. Wydali tylko polecenie usunięcia kilku uchybień. I zobligowali właściciela do przedstawienia dokumentacji.
Niestety, wówczas okazało się, że mężczyzna otwierając escape room w budynku dawnej apteki, nie zgłosił tego faktu w nadzorze budowlanym. – Nastąpiła samowola zmiana sposobu użytkowania budynku. Dlatego strażacy musieli wydać decyzję nakazującą zakaz użytkowania obiektu – mówi Sławomir Brandt z komendy wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu.
Na właściciela nałożono mandat karny, a escape Romeo zamknięto. Żeby tego typu obiekt mógł funkcjonować, budynek musi mieć nową kategorię użytkowania. – Wcześniej należał do kategorii aptek, a w nich wymagane były rozwiązania co do innego sposobu wytyczania dróg ewakuacyjnych – tłumaczy Sławomir Brandt. Po kontroli strażaków do escape roomu weszli przedstawiciele inspektoratu nadzoru budowlanego.
Prowadzący escape room nie wiedział, że o fakcie otwarcia nowej działalności w budynku powinien powiadomić inspektoratów. – Mieliśmy dokumenty z 1997 roku, których wynikało, że lokal jest przeznaczony na działalność usługowo-handlową, była to apteka. Zgłosiliśmy naszą działalność do Centralnej Ewidencji i Informacji Działalności Gospodarczej. Byliśmy przekonani, że to wystarczy – tłumaczy Adam Pluta, prowadzący escape room „Na zapleczu sklepu zabawek” przy ul. Kościuszki w Krotoszynie.
Podkreśla, że w jego pokoju uczestnik w każdej chwili od środka. Był tez prowadzony monitoring. – Żeby widzieć, czy nikomu nic się nie dzieje – zaznacza krotoszynian. Nie wyklucza, że pokój uruchomi ponownie. – Dla nas to była przyjemność, a nie działalność zarobkowa. W świetle tragedii, do której doszło oraz przepisów do takiej działalności, musze dokładnie rozważyć budynki do zaleceń pokontrolnych – mówi Adam Pluta. Warto dodać, że krotoszyński escape room jest drugi w Wielkopolsce, po Wrześni, który został zamknięty.