Zgodnie z kodeksem pracy (mówi o tym art. 80) i ustawa o sporach zbiorowych (art. 33) za czas, gdy pracownik strajkuje, nie przysługuje mu wynagrodzenie. – Ustawa o sporach zbiorowych doprecyzowuje, że składki na ubezpieczenia chorobowe i emerytalne są opłacane, ale pracownik na rękę nie dostaje nic – informuje Małgorzata Mielcarek (55 l.) z wydziału oświaty i spraw społecznych Urzędu Miejskiego w Krotoszynie.

W kraju są jednak miasta, gdzie władze samorządowe zapowiedziały, że zapłacą nauczycielom za dni, w których strajkowali. Czy podobnie będzie w Krotoszynie? Na razie nie wiadomo. – Nie jesteśmy upoważnieni do takich działań, ponieważ narażamy się ustawie o finansach publicznych. Podejmując decyzję o wypłacie wynagrodzeń strajkującym nauczycielom, burmistrz ryzykowałby nieracjonalne gospodarowanie środkami finansowymi – mówi Mielcarek. W razie kontroli Regionalna Izba Obrachunkowa zakwestionowałby bowiem taki wydatek.

Burmistrz Franciszek Marszałek (54 l.) zapewnia, że on i samorząd gminy solidaryzują się z pracownikami oświaty (w ubiegłym tygodniu oprócz nauczycieli strajkowało ok. 15 proc. pracowników obsługi szkół i przedszkoli). – Ich praca w pełni zasługuje na wielki szacunek i odpowiednie do rangi zawodu, godne wynagrodzenie. Dlatego monitorujemy bieżącą sytuacją w szkołach i przedszkolach. Analizujemy też różne możliwości wsparcia strajkujących – wyjaśnia włodarz gminy w specjalnym oświadczeniu wydanym 12 kwietnia. Nie precyzuje jednak, co dokładnie ma na myśli.