• Kraj
  • wtorek, 23 lipiec 2019 10:56
  •   1303

„Bykowe” – zachęta czy dyskryminacja?

„Bykowe” – zachęta czy dyskryminacja?
„Bykowe” – zachęta czy dyskryminacja? © archiwum

„Bykowe” – czyli podatek, który mieliby płacić bezdzietni – wywołał niezłą burzę. Zapłonem było hasło o planach rządzących dotyczących wprowadzenia takowej płatności u nas. Pomysł miał narodzić się w MSWiA, choć po zdecydowanym sprzeciwie suwerena – rząd odcina się od „bykowego”.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

Ci, który pamiętają zamierzchłe czasy przypomnieli sobie – że bywały już  w naszej politycznej historii tego typu „haracze”. Zniknęły w latach 70 – tych ub. wieku – by pojawić się ponownie w wieku XXI. Pomysł więc to niby nowy, ale na pewno nie nowatorski. Zdaniem obecnie rządzących ma być motywacją dla młodych, by nie odkładali obowiązków rodzicielskich w nieskończoność. „Bykowe” ma też przyczynić się do zwiększenia urodzin.

Ot, taki pomysł na tzw. politykę prorodzinną. Jeden z wielu, by wspomnieć należy różne ulgi, dodatki czy 500 plus – od lipca również na pierwsze dziecko w rodzinie. I coraz częściej pojawia się pytanie – skąd na to wszystko brać. Złośliwi powiadają, że od singli – oczywiście tych bezdzietnych. Ci – nie tylko oni – nie kryją jednak oburzenia. – Pracuję, płacę podatki, z których środki idą już na tych co mają dzieci, i teraz mam jeszcze płacić podwójnie – bo sam nie mam jeszcze potomstwa – pytają wkurzeni bezdzietni.

Nie są odosobnieni, bo wszelkie sondaże i opinie na ten temat pokazują, że ponad 70 proc. Polaków jest przeciwnych wprowadzeniu tzw. „bykowego”.

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)