• Ostrów Wielkopolski
  • poniedziałek, 21 wrzesień 2020 12:14
  •   2383

Pamięci kapitana Spirytusa

Trudne odkłamywanie historii
Trudne odkłamywanie historii Trudne odkłamywanie historii © archiwum

Gdy trzy miesiące po zakończeniu II wojny światowej na podwórzu prywatnej posesji zastrzelił go funkcjonariusz Urzędu Bezpieczeństwa, miał zaledwie 28 lat. W rocznicę śmieci rodzina i znajomi uczcili jego pamięć, wieszając na jego rodzinnym domu w Koźmińcu tablicę pamiątkową. 21 sierpnia minęło 75 lat od zamordowania Czesława Spirytusa Mocka.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

„W tym domu 2 czerwca 1917 roku urodził się Czesław Mocek. Nauczyciel w szkole powszechnej w Borzęciczkach. Działacz Polskiego Związku Zachodniego, obrońca ojczyzny w 1939 roku. Żołnierz Armii Krajowej ps. Spirytus, Wielkopolskiej Samodzielnej Grupy Ochotniczej »Warta«. Kawaler Orderu Wojennych Virtuti Militari. Zamordowany 21 sierpnia 1945 roku w Ligocie przez funkcjonariuszy UB. W 75. rocznicę śmierci rodzina i znajomi. Część Jego Pamięci!”

W minioną sobotę tablicę tej treści, którą uzupełniają wizerunek Czesława Mocja oraz Krzyż Wirtuti Militari, odsłonięto na ścianie budynku nr 90 w niewielkim Koźmińcu. Tym akcentem rozpoczęto obchody 75. rocznicy zamordowania jednego z dowódców żołnierzy wyklętych południowej Wielkopolski.

Odsłonięcie tablicy poprzedziło wystąpienie Józefa Pietrzaka, który przypomniał zgromadzonym kluczowe fakty z życiorysu kapitana Spirytusa.

Uczestnicy rocznicowego spotkania z Koźmińca przenieśli się na cmentarz parafialny w Nowej Wsi, gdzie złożono kwiaty i zapalono znicze na grobie Czesława Mocka. Oficjalne uroczystości zakończyła uroczysta msza święta odprawiona w kościele pw. Bł. Biskupa Michała Kozala w Ligocie.

– To jest element budowania wspólnoty – powiedział nam historyk, poseł na Sejm RP Tomasz Ławniczak pytany o potrzebę fundowania tego typu tablic – miejsc pamięci. – Wspólnota to nie tylko ten sam język, to samo pismo, wspólne interesy, ale też zbiorowa pamięć o przeszłości.

Tomasz Ławniczak nie ma wątpliwości, że postacie takie jak Czesław Mocek, które oddały swoje życie będąc do końca wiernymi ideałom walko o wolną, niepodległą Polskę, warte są upamiętnienia, bo między innymi właśnie wokół niech wspólnotę polską powinniśmy budować. Ciągle jednak żołnierze, którzy po zakończeniu II wojny światowej nie złożyli broni, przez część Polaków nie są doceniani, a skrajnych przypadkach nazywani nawet bandytami.

– Są to tematy pomimo upływu 75 lat nadal żywe i wzbudzające emocje – mówi burmistrz Raszkowa Jacek Bartczak. – Żołnierze niezłomni walczyli o wolną Polskę, oddawali swoje życie. Ale ginęli też ci, co wprowadzali komunizm. Dlatego trudno ich rodzinom o gloryfikowanie niezłomnych.

– Część społeczeństwa, która albo nawiązuje do PRL, albo w ogóle nie traktuje budowania wspólnoty jako wartości, nie będzie postrzegała tych, którzy zginęli z rąk Urzędu Bezpieczeństwa czy NKWD jako Polaków walczących o niepodległość – dodaje Tomasz Ławniczak. – W oczach tych ludzi akowiec jest „dobry”, jest bohaterem, jeżeli zginął z rąk niemieckich. Ale jeżeli zginął z rąk sowieckich, to jest bandytą. Tak było przez 45 lat i niestety to postrzeganie w świadomości części społeczeństwa ciągle funkcjonuje.

Tomasz Ławniczak przypomniał, że w 1945 roku Polskę z rąk niemieckich oprawców wyzwalał drugi nasz rozbiorca z 1939 roku. – Oceniając tamte lata wystarczy sobie uświadomić choćby ten fakt. Jak wiemy z relacji świadków, Czesław Mocek po zakończeniu walki chciał zamieszkać w Poznaniu i podjąć studia na tamtejszej politechnice. Los miał wobec niego inne plany…

Publikacja:
Kurier Ostrowski
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)