Młodzież zatruta narkotykami
9 osób w wieku 15-17 lat trafiło w zeszłym tygodniu do szpitala w Krotoszynie po zatruciu narkotykami. Na lokalny rynek trafiła prawdopodobnie marihuana zanieczyszczona środkami uspokajającymi.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
We wtorek, 6 czerwca na chodniku przy ul. Bolewskiego w Krotoszynie młody człowiek dostał napadu drgawek. Wymiotował, z ust leciała mu też piana. Stracił przytomność. Potem interwencji medycznej wymagał jego kolega. Kolejny przypadek miał miejsce 8 czerwca. W samo południe nastolatek upadł na ziemię w parku miejskim, przy stawie od strony ul. Piastowskiej. Wezwano pogotowie. Według świadków wcześniej on i inni młodzi ludzie palili coś siedząc na ławce. Ratownicy medyczni udzieli chłopakowi pomocy i zawieźli go do szpitala. Policjanci zaś przepytali uczniów pobliskiego Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2. Wieczorem na parkingu Lidla kolejny nastolatek odczuł złe skutki wypalania trefnego skręta.
Do 12 czerwca na szpitalny oddział ratunkowy w Krotoszynie trafiło łącznie 9 młodych osób – najpierw 2, potem 7 kolejnych. W takich przypadkach pobył w szpitalu trwał ok. trzech godzin. W tym czasie intensywnie podaje się kroplówki, aby wypłukać szkodliwe substancje. Wszyscy mieli podobne objawy, tj. mdłości, wymioty, omamy i rozszerzone źrenice.
Policja prowadzi dochodzenie w tej sprawie. Czy młodzi zażyli dopalacze? – W stosunku do dwóch pierwszych przypadków wykluczono działanie dopalaczy. Ci nastolatkowie odurzyli się marihuaną. Ze zleconych badań laboratoryjnych wynika, że jedna z tych osób była pod wpływem marihuany, a druga zażyła marihuanę w połączeniu z lekiem uspokajającym benzodiazepiną – mówi mł. asp. Piotr Szczepaniak, oficer prasowy krotoszyńskiej policji.
Policjanci prowadzą działania operacyjne mające ustalić źródło pochodzenia narkotyków. – Ustalamy również osoby, które zażyły, dostały lub zakupiły narkotyki. Zależy nam, aby nie było kolejnych przypadków zatrucia – dodaje Szczepaniak. Jak wyjaśnia, funkcjonariusze są na tropie. Osobom, które trafiły do szpitala nic poważnego się nie stało. Szczepanik ostrzega, że w końcu może jednak dojść do tragedii: – Mieszanki różnych substancji, często o nieznanym składzie chemicznym, mogą spustoszyć organizm młodego człowieka.