Roboty publiczne po nowemu
Wiosną porządkowe są tereny zielone należące do krotoszyńskiego urzędu. Ruszają więc roboty publiczne, czyli forma aktywizacji osób bezrobotnych. W tym roku procedura jest inna niż dotąd.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
– Rozmawiałem z kandydatami i proszę w ich imieniu o interwencję. Kilka osób nie skorzysta z tej formy pomocy, gdyż krotoszyński magistrat boi się, że będzie musiał je później zatrudnić na stałe. Grzecznie, acz stanowczo im to powiedziano. Poinformowano też o adnotacji burmistrza Franciszka Marszałka, który umieścił na wnioskach dotyczących tych ludzi wpis „do wyjaśnienia” – mówi nam krotoszynianin pragnący zachować anonimowość.
W czym tkwi problem? Otóż po nowelizacji kodeksu pracy obowiązuje zapis, że po maksymalnie 33 miesiącach zatrudnianiu u danego pracodawcy, musi on zapewnić etat. W założeniu miało to poprawić sytuację osób na rynku pracy. Dotyczyło to zwłaszcza pracowników wykonujących proste prace, którzy dotychczas zatrudnieni byli najczęściej na umowy zlecenie, bądź umowy o dzieło.
Dyrektorka Powiatowego Urzędu Pracy, Małgorzata Grzempowska, tak przestawia procedurę. – Z tego programu i z tej formy wsparcia mogą korzystać wybrane podmioty np. starostwa powiatowe, powiatowe zarządy dróg, samorządy i placówki oświatowe, jeśli otrzymują pełnomocnictwo burmistrza. Wsparcie polega na tym, że przez okres zatrudnienia, który w powiecie krotoszyńskim nosi 5 miesięcy, PUP refunduje wynagrodzenia pracowników, a jednostka zatrudniająca pokrywa składki ZUS. W ramach umowy zatrudnieni mają po zakończeniu programu możliwość pracy przez następne 3 miesiące, jednak wówczas jednostki samorządowe wypłacają im całe wynagrodzenie.
Dziś, po nowelizacji kodeksu pracy, sprawa się skomplikowała. – Nie przewidziano, że będą osoby często korzystające z tej formy wsparcia – mówi dyrektorka. – Nie mogę narzucać organizatorom robót publicznych, startujących się o tę formę wsparcia, kogo mają zatrudniać. Skutkowałoby to jednak tym, że urząd zapewne nie chciałby skorzystać z tej formy wsparcia w przyszłym roku, co szkodziłoby ludziom. Dlatego każdy pracodawca ma możliwość wyboru, a dopóki nikogo nie dyskryminuje, urząd pracy nie interweniuje i wysyła kandydatów na rozmowy.
PUP wytypował 40 osób, które otrzymały wezwania do stawiennictwa. 5 z nich odmówiło podjęcia pracy w ramach robót publicznych. – Na dzień dzisiejszy żadna osoba nie rozpoczęła u nas takiej pracy, jednak zadeklarowana przez magistrat liczba pięciu osób jest dalece niewystarczająca. Na terenie gminy mamy bowiem pod opieką bardzo dużo obiektów i terenów zielonych – mówi Kichał Kurek, naczelnik wydziału gospodarki komunalnej magistratu. By sprostać potrzebom, urząd powinien zatrudnić 20 osób. – Mój wydział ma na umowach o pracę czterech pracowników gospodarczych. Wiele robót trzeba zatem zlecić firmom zewnętrznym.
Kwestiami zatrudnienia zajmuje się wydział ogólno – organizacyjny. – W przypadku prac porządkowych, urząd nie gwarantuje zatrudnienia na czas nieokreślony. Korzysta z pomocy urzędu pracy i zatrudnia w ramach robót publicznych. Osoby przystępujące do pracy mają świadomość, że są to jedynie umowy na czas określony – stwierdza Alina Markiewicz, zastępczyni naczelnika wspomnianego wydziału. A roboty publiczne mają zaktywizować bezrobotnych, by wrócili na rynek pracy. Dlatego występuje rotacja. Urzędniczka dementuje jednak informację, jakoby decyzje wstrzymywał burmistrz Franciszek Marszałek. – Jak każdy pracodawca, tak i urząd korzysta z prawa do wyboru pracowników – kończy.