Czarujący, ale trudny
Utalentowany, wymagający, hojny, szczery – to jedna strona medalu. Z drugiej był nadwrażliwcem, który z byle powodu wpadał w furię i nie rozstawał się z butelką whisky. Miał jednak to „coś”, dzięki czemu pokochały go miliony.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Kilkanaście dni temu, 12 grudnia, mięły 102 lata od dnia narodzin Franka Sinatry. Jego matka miała bardzo ciężki poród i o mały włos, a kończyłby się tragedią. Chcąc ratować dziecko, lekarze wyciągali noworodka siłą, uszkadzając mu ucho i szyję. Blizny zostały mu do końca życia, ze wstydem ukrywał je pod grubą warstwą pudru.
TAJEMNICE MAFII
Był dzieckiem włoskich imigrantów i choć nigdy nie wstydził się swojego sycylijskiego pochodzenia, zawsze denerwował się, kiedy pytano go o powiązania z włoską mafią. Podobno jego ojciec współpracował z gangsterami, a sam Frank dostał od nich wsparcie, kiedy zaczynał karierę, w połowie lat 30. Jakakolwiek była prawda, oczywistym jest, że nie mógł o tym mówić… W latach 70. FBI zbierało o nim informacje. Niektórzy twierdzą, że postać Johny’ego Fontane – jednego z bohaterów książki i filmu „Ojciec chrzestny” inspirowana jest historią Sinatry i jego rzekomych powiązaniami z mafią.
BARDZO KOCHLIWY MĄŻ
Starał się też być dyskretny w sprawach sercowych, jednak o jego romansach było naprawdę głośno. Pierwszą żoną, Nancy Barbato, poznał, gdy miał 19 lat, a ona zaledwie 14. Pobrali się pięć lat później w 1939 roku w New Jersey. Wkrótce potem na świat przyszli Nancy i Frank Jr. I choć stali się oczkiem w głowie tatusia, jego przeżywała gehennę. Rzadko bywał w domu, za to coraz chętniej bawił się z aktorką Avą Gardner. Nany czuła się zawstydzona i upokorzona. Małżeństwa nie scaliło nawet ich trzecie dziecko, córki Tina, która przyszła na świat w 1948 roku. Rozwód (w 1950 roku) Frank Sinatra skomentował krótko: - Pomyliłem przyjaźń z miłością.
IMPREZA BEZ KOŃCA
Związek z aktorką Avą Gardner był burzliwy. Sinatra po pierwszym zachłyśnięciu się sukcesem scenicznym, zaczął bawić się bez opamiętania i nadużywać alkoholu. Jego kariera muzyczna podupadła. W 1953 roku Sinatra wrócił w wielkim stylu, tym razem jako aktor występując w „Stąd do wieczności”. Dostał Oscara za najlepszą rolę drugoplanową. Powrót do formy zaowocował też… kolejnymi romansami, rozwodem, a następnie ślubem z 30 lat młodszą od niego Mią Farrow. Ostatnią żoną piosenkarza była Barbara Blakeley.
GARŚĆ MONET I WHISKY
Wszystkie żony opowiadały, że nie było łatwo żyć u jego boku. To samo mówili przyjaciele i współpracownicy. Sam przyznawał, że miewa tendencje do wpadania w skrajne nastroje – od euforii po depresję. Źle znosił krytykę, sam był bardzo wymagający. Od współpracowników oczekiwał absolutnej perfekcji. Kiedy tak nie było, złościł się, uciekał w alkohol. – Wtedy lepiej było zniknąć – pisała Barbara Sinatra w autobiografii. Nigdy nie pozbył się też traumy po wydarzeniach w 1963 r., kiedy to porwano jego syna Frnka Jr. Chłopak przez kilka dni był więziony, a jego ojciec mógł kontaktować się z porywaczami jedynie przez automaty telefoniczne, do których potrzebne były dziesięciocentówki. Takie monety nosił przy sobie do końca życia. Z nimi też został pochowany. I z butelką whisky… Na jego nagrobku widnieje napis „The Best is Yet to Come” („Najlepsze dopiero nadejdzie”). Jest to także tytuł ostatniej piosenki, jaką wykonał publicznie – w 1995 roku, 3 lata przed śmiercią.
FILMU NIE BĘDZIE
Pozostawił po sobie takie przeboje jak „My Way” i „New Yrok, New York”. Wydał kilkadziesiąt płyt. W dorobku ma też wspaniałe role filmowe. Na jego koncerty przychodziły tłumy, a śpiewał prawie do końca swych dni. Na ostatnich koncertach wyświetlano mu teksty, bo cierpiał na zaniki pamięci. Chorował też na płuca i na serce. Umierał otoczony bliskimi, a ostatnie tchnienie wydał wraz ze słowami „I’m Losinj…” (przegrywam…). Miał 82 lata,
Na 2018 r. planowano premierę filmu o Franku Sinatrze, jednak się nie odbędzie. Z projektu wycofał się reżyser Martin Scorsese. Podobno nie może dogadać się ze spadkobiercami wokalisty. Scorsese chciał, by Al Pacino zagrał rolę główną. W filmie miał występować również Robet De Niro – jako jego przyjaciel Dean Martin. Cóż, pozostaje żal, bo to byłoby naprawdę godne filmowe pożegnanie…