• Kobylin
  • poniedziałek, 15 styczeń 2018 09:52
  •   2262

Ochotnicy z Kobylina tłumaczą się ze swych strojów

Ochotnicy z Kobylina tłumaczą się ze swych strojów
Ochotnicy z Kobylina tłumaczą się ze swych strojów © Sebastian Kalak

Mieszkaniec gminy Kobylin zwrócił uwagę, że nie wszyscy ochotnicy ze straży pożarnej w Kobylinie byli kompletnie umundurowani podczas akcji ratunkowej po grudniowym wypadku na drodze krajowej nr 36.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

We wtorek, 12 grudnia tu po godz. 11:00 na drodze krajowej nr 36, pomiędzy Lutogniewem a Kuklinowem, w pobliżu Romanowa, zderzyły się dwa samochody osobowe. 3 osoby trafiły szpitala, a policja ustaliła, że kierujący volkswagenem golfem 22-letnia mieszkanka Kobylina, która skręcała w lewo na leśny parking, nie zauważyła, że jest wyprzedzana przez peugeota.

W sprawie umundurowania strażaków z Ochotniczej Straży Pożarnej z Kobylina, obecnych na miejscu zdarzenia, do redakcji Rzecz Krotoszyńska wpłynął list od mieszkańca gminy Kobylin. – Na zdjęciach z wypadku ewidentnie widać, że jeden z ochotników ubrany jest w spodnie koszarowe, kurtkę ma mundur przeciwpożarowego. Chyba powinien mieć jednolity strój? – pyta mężczyzna, które chce pozostać anonimowy. Jak się okazało, w tym fragmencie listu chodziło o miejsko-gminnego komendanta straży pożarnej w Kobylinie, Piotra Popowa.

Autor listu zauważa, również, że jeden ze strażaków był w stroju cywilnym oraz kamizelce z napisem „Straż”. – Ja nie wiem, co taka osoba może robić podczas wypadku, ale na pewno nie ratować ludzi. Jego miejsce mógłby zająć ubrany i wykwalifikowany strażak – pisze. Jak dodaje w gronie strażaków z OSP Kobylin była taka osoba z OSP Zalesie Wielkie, co jego zdaniem jest niedopuszczalne.

O liście opowiedzieliśmy zastępcy komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Krotoszynie, bryg. Tomasza Niciejewskiego. – Rozpatrywaliśmy sprawę razem z dowódcą jednostki ratowniczo-gaśniczej (w państwowej straży), który była na miejscu. My nie możemy podczas rozmowy z kobylińskim komendantem miejsko-gminnym przypomnieliśmy o kompletnym ubiorze strażaka podczas akcji – stwierdził.

Wypowiedział się również sam Piotr Popów: - Byłem wtedy kierowcą, a kierowca ma prawo założyć spodnie koszarowe – zapewnił. Potwierdził to kpt. Tomasz Patryas, zastępca naczelnika wydziału ds. operacyjnych i kontrolno-rozpoznawczych w PSP w Krotoszynie. Jak wyjaśnił, spodnie będące częścią munduru, sprawiają trudności podczas prowadzenia pojazdu, bo ograniczają ruchy. – Kierowca nie prowadzi działań ratowniczo-gaśniczych. Jeśli musi włączyć się do akcji, zakłada odpowiednie umundurowanie – stwierdził.

Kobyliński komendant wytłumaczył nam również, dlaczego na miejscu akcji znalazł się straż ochotnik po cywilnemu. – Ten strażak nie brał udziału w akcji. Tak się zdarzyło, że żona jednego z druhów miała wypadek i przyjechał po to, żeby zawieźć go do niej, do szpitala. Jeśli chodzi o sprawę strażaka z Zalesia, usłyszeliśmy, że należy on również do OSP Kobylin. – To jest dopuszczalne. Taka osoba nie może jedynie zasiadać w obu zarządach – kończy Popów.

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)