4 mln zł – tyle miała kosztować modernizacja Cieszyńskiego w Koźminie. W powiatowej sakiewce na inwestycje zabezpieczono 3,2 mln zł, z czego 1,571 zł to pieniądze, jakie przekazał samorząd miasta. Niestety starania o resztę środków w ramach programu przebudowy dróg lokalnych zakończyły się fiaskiem. Dlatego też starosta i burmistrz mieli się porozumieć – co dalej z Cieszyńskiego? Robimy tyle na ile nas stać – czy czekamy za kolejnym rozdaniem?

– Czy są już ustalenia odnośnie Cieszyńskiego? – dopytywał starostę Piotr Osuch, powiatowy rajca z Koźmin Wlkp. Jak się okazuje, ustalono, że inwestycja ruszy. Na drodze zostanie położony nowy dywanik asfaltowy włącznie z krawężnikiem, ale tylko na odcinku, który jest w najgorszym stanie. Od skrzyżowania z krajową „15” do ul. Goja – łącznie 400 m. Dodatkowo po jednej stronie powstanie chodnik. – Jadąc w kierunku Nowej Obry, będzie realizowany po lewej stronie drogi – precyzował Stanisław Szczotka, stojący na czele powiatu. Po drugiej zaś stronie, zamiast planowanej wstępnie ścieżki pieszo-rowerowej, mają zostać utwardzone jedynie wjazdy na posesję. Dukt dla rowerzystów zaś ma być realizowany ale w przyszłości jako kontynuacja robót. – Bo będzie to przyczynkiem do tego, żebyśmy składali ponownie wniosek na Cieszyńskiego do programu przebudowy dróg lokalnych. Byłyby dwa dodatkowe punkty za kontynuację zadania, i uważam, że ta ulica na końcówce roku 2018 powinna pozyskać akceptować na dofinansowanie. Czy tak będzie – nie wiem, ale jest szansa – stwierdził Stanisław Szczotka.

Koszty remontu wspomnianego odcinka mają wynieść łącznie 2,9 mln zł. 1,7 mln zł ma wyłożyć powiat, 1,576 mln zł gmina. Na dniach ma też ruszyć przetarg na zlecenie robót. – Będzie ogłoszony z możliwością poszerzenia etapu do kwoty którą mamy zabezpieczoną. Być może uda się zrobić więcej – zaznacza Szczotka. W tej kwestii ostrożny pozostaje burmistrz Koźmina Wlkp. – Nie dzielmy skóry na niedźwiedziu. Bo postępowania przetargowe w ostatnich miesiącach wypadają tak, że oferty przekraczają zabezpieczone środki – mówi Maciej Bratborski.