Wandale bezkarni?
Młodzież niszczy w Krotoszynie mienie publiczne. Zdaniem urzędnika z magistratu policja nie radzi sobie z tym problemem. Policja jest innego zdania.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
<W minionym tygodniu wandale zniszczyli ławki i krzewy przy placu zabaw na ul. Łąkowej. Powyginali tez siatkę ogrodzeniową.
O sprawie poinformował nas mieszkaniec jednego z pobliskich domów. O dewastację posądza sobie przesiadujące na placu zabaw młode osoby. Michał Kurek z urzędu miejskiego, który również mieszka na tym osiedlu, zauważył zniszczenia dzień po zdarzeniu. Ławki zostały przez gminę naprawione, a krzaki uprzątnięto. Urząd jednak nie zawiadomił policji o sprawie. – Straty oszacowaliśmy na około 150 zł, a policja rozpoczyna poszukiwanie sprawców od 400 zł – mówi Kurek. On także uważa, że uszkodzenia to najprawdopodobniej „dzieło” młodocianych wandali. – Często tamtędy przejeżdżam i widzę, że młodzież notorycznie przesiaduje na placu. A teraz zbliżają się ferie, więc będzie jeszcze gorzej – zauważa.
Jego zdaniem przesiadujące tam osoby to uczniowie istniejących jeszcze klas gimnazjalnych ze Szkoły Podstawowej nr 5 im. Mikołaja Kopernika oraz młodzież z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 3 im. Jana Pawła II w Krotoszynie.
Urząd miasta złożył w ubiegłym roku kilkanaście zawiadomień o zniszczeniu mienia publicznego, lecz w każdym przypadku otrzymywał informacje o umorzeniu w związku z niewykryciem sprawcy. Według naczelnika nawet monitoring nie rozwiąże problemu na tym terenie. – Mieliśmy ostatnio przypadek, że auto uderzyło w słup z monitoringiem przy ul. Słodowej. Nawet wtedy nie ujęto sprawcy – mówi Michał Kurek dodając, że policja nieumiejętne korzysta z kamer. – W Krotoszynie jest 13 kamer, i to bardzo dobrych technicznie. Kosztowały po 15 tys. zł za sztukę, nagrywają w wysokiej jakości, a i tak nie pomagają w łapaniu sprawców przestępstw.
Jego zdaniem urząd wziął sprawę placu u zbiegu Łąkowej i Klonowicza w swoje ręce. Stojącą tam lampę wymienił na trwalszą i lepszą. – Teraz jest tam jaśniej, co zniechęca młodzież do przesiadywania. Ale jak widać, i tak znajdą się „odważni” – mówi Kurek.
Rzecznik prasowy policji Bartosz Karwik uważa, gdy po otrzymaniu zgłoszenia policjanci udają się na miejsce, sprawców z reguły już nie ma. – Często też nie ma monitoringu czy świadków, więc trudno wskazać konkretne osoby – mówi. Jego zdaniem teren placu przy Łąkowej jest dobrze patrolowany. – Dzielnicowy często tam bywa. Pojawia się także patrol prewencji, ale policja nie może przez całą dobę obserwować jednego miejsca – uważa.