42 dni po tragedii w Cerkwicy Starej
42 dni spędził w szpitalu Adaś z Cerkwicy Starej – chłopiec, który – jeszcze w łonie matki – doznał ciężkich obrażeń wskutek ataku nożownika – byłego partnera swojej mamy.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
25-latka z Cerkwicy Starej i jej synek czuja się już lepiej. Można powiedzieć, że uszli z życiem przed szaleńczym atakiem 22-letniego Eryka J. z Jarocina.
Mężczyzna zaatakował rodzinę swojej byłej partnerki 15 marca. Pod osłoną nocy wtargnął do domu w Cerekwicy Starej, uzbrojony w kilka noży. Najpierw z zimną krwią zamordował rodziców 25-latki. Potem jej samej zadał kilka ciosów. Kobieta była w ciąży. Ostrze, którym ugodził ją napastnik dosięgło również wówczas jeszcze jej nienarodzonego dziecka. Dramatyczną walkę o życie obojga rozpoczęli ratownicy medyczni i lekarz z Zespołów Ratownictwa Medycznego, a potem lekarze jarocińskiego i ostrowskiego szpitala. Na szczęście udało się uratować i matkę i jej synka.
Kobieta ze wzruszeniem wspomina moment, gdy już po wszystkim, po raz pierwszy mogła zobaczyć Adasia. – Pojechałam do niego na wózku, bo nie mogła chodzić. Nie mogłam go również wziąć na ręce. Przypominam sobie, że głaskałam go po nóżce. Oczywiście ze wzruszenia popłakałam się. Za bardzo nie widziałam reakcji synka, bo on był w łóżeczku, a ja na wózku, ale panie opowiadały mi, że była widoczna, mówiły: „Poczuł mamę” – wspomina 25-letnia Natalia Kulińska.
W szpitalu odwiedził ich Marek Michalak, Rzecznik Praw dziecka. – Od mamy Adasia słyszałem wiele dobrych słów o lekarzach, pielęgniarkach, wszystkich pracownikach szpitala. To najlepsza rekomendacja dla placówki – powiedział po spotkaniu z 25-latką Marek Michalak. I dodał. – Teraz jest przygotowana fizycznie i psychicznie by wrócić do domu. Powiedziała, że ma sens życia, bo ma małe dziecko, któremu musi oddać wszystko. Ma świadomość, że nie jest sama. W domu czeka rodzina. W szpitalu zostają przyjaciele. Na koniec rzecznik zapewnił, że Adaś może liczyć na jego pomoc, gdy taka będzie konieczna w dalszym leczeniu i rehabilitacji.
Na szczęście dziś i ona, i synek czują się już dobrze. – Mama jest w stanie ogólnym fizycznym dobrym. O formie psychicznej trudno się jednoznacznie wypowiadać. Gojenie ran pewnie potrwa jeszcze długo – mówi Dariusz Bierła, dyrektor ostrowskiej lecznicy. W czwartek, 26 kwietnia, po 42 dniach od ataku, oboje opuścili wreszcie szpital. To jednak nie koniec walki. Chłopiec zostanie pod opieką lekarzy do 3. roku życia, gdyż nie jest jeszcze do końca zdrowy. – W badaniach obrazowych i biofizycznych ośrodkowego układu nerwowego są nieprawidłowości. Są nieprawidłowości w rezonansie magnetycznym główki, badaniu USG i EEG – mówi Katarzyna Bierła, szefowa oddziału neonatologii. – Jednak to noworodek, u którego jest duża plastyczność neuronalna i pod wpływem intensywnej fizykoterapii jedne komórki mogą przejąć funkcję innych. Dziecko jest układane według zaleceń fizykoterapeuty, ma ćwiczenia neurologopedyczne i widzimy efekty tych zabiegów – wyjaśnia.
Chłopiec samodzielnie oddycha i przyjmuje pokarm. Każdego dnia przybiera na wadze – obecnie waży 3 760 gramów. Teraz przed mamą i jej synem intensywna rehabilitacja pod okiem spacje listów. Swoją pomoc zapewniły szpitale z Ostrowa Wielkopolskiego i Jarocina. Lekarze wierzą, że dzięki fizykoterapii i opiece – Adaś całkowicie wyzdrowieje.