Zginął malując pasy
Brawura i gapiostwo kierowcy kosztowały życie człowieka. Mirosław S. (†42 l.), który pracował przy maszynie malującej pasy na jezdni, zginął potrącony przez rozpędzony samochód dostawczy. Jego dwaj koledzy przeżyli, bo zdążyli uskoczyć na pobocze.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Do wypadku doszło w samo południe w pobliżu miejscowości Gołaszyn. Na drodze pracowało trzech mężczyzn, którzy za pomocą specjalistycznej maszyny malowali białe pasy na jezdni. Nagle zobaczyli, że od strony Siedlec zbliża się fiat ducato. Nie spodziewali się niczego złego, bo rozstawili na długim odcinku znaki ostrzegające o prowadzonych pracach drogowych. Jednak kierowca dostaw czaka Bogdan J. (55 l.) zlekceważył je. Z dużą szybkością staranował maszynę do malowania pasów. Grzegorz N. (28 l.) i Andrzej B. (28 l.) w ostatniej chwili odskoczyli, co uratował im życie. Mirosław S. (†42 l.) z Lublina nie zdążył uciec. Został potrącony i zginął na miejscu. Dostawczak wpadł do rowu kilkadziesiąt metrów od miejsca wypadku.
Kierujący fiatem ducato tłumaczył policjantom, że nie widział sygnalizacji ostrzegawczej. Był trzeźwy i po przesłuchaniu został zwolniony. Bogdanowi J. postawiono zarzut spowodowania wypadku, którego następstwem jest śmierć innej osoby albo ciężki uszczerbek na jej zdrowiu, grozi mu do ośmiu lat więzienia. – Prowadzimy czynności wyjaśniające w tej sprawie – informuje asp. sztab. Marcin Jóźwik z policji w Łukowie. – Będziemy przesłuchiwać świadków zdarzenia oraz na podstawie oględzin miejsca wypadku postaramy się odtworzy, jak doszło do tragedii. Sprawdzamy też, czy odcinek na którym prowadzone były prace, został prawidłowo zabezpieczony – dodaje.