Czy uczeń był dyskryminowany?
Mieszkaniec Krotoszyna walczy od czerwca z nauczycielkami z SP nr 1, zarzucają im dyskryminowanie syna. Kobiety odpierają jego zarzuty, oprócz jednego, jakim jest pojawienie się alkoholu na wycieczce szkolnej.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Sprawa Eryka ujrzała światło dzienne na początku czerwca. Uczeń klasy VII próbował poprawić oceny i uniknąć powtarzania roku. W ostatnim możliwym dniu, czyli 8 czerwca, uniemożliwiono mu to. – Nauczycielka Romana Guzowska po raz kolejny nie pozwoliła synowi poprawić ocen poprzez zdawanie lektur. Jednocześnie dała szansę innemu koledze, a ten jej nie wykorzystał. Pomimo to dostał ocenę pozytywną, na koniec roku – mówi Tomasz, ojciec syna.
Krotoszynianin mówi, że do Guzowskiej dołączyły inne nauczycielki, a wychowawczyni pozostała bierna. – Dlatego syn nie chodził do szkoły. Często rano miał problemy gastryczne, spowodowane stresem. Ojciec poinformował dyrektorkę, która podczas konfrontacji była zdziwiona, ale nie wyciągnęła żadnych konsekwencji. Poszedł więc do wydziału oświaty. W notatce jego pracowników czytamy m.in.: - Dyrektor szkoły został zobowiązany przez Małgorzatę Mielcarek (szefowa wydziału oświaty – przyp. red.) do podjęcia względem nauczycielek działań dyscyplinarnych i przestrzegania przyjętych w placówce oświatowej ustaleń dotyczących oceniania uczniów oraz zmobilizowanie ich do wdrożenia określonych sposobów udzielania wsparcia i pomocy uczniom, którzy wykazują trudności dydaktyczno-wychowawcze.
Ojciec zawiadomił też kuratorium oświaty i prokuraturę rejonową, ale bez skutku.
W jego wyniku ojciec doszedł do wniosku, iż w szkole dochodziło już wcześniej do gorszących zachowań. Jak twierdzi, podczas jednej z wycieczek szkolnych uczniowie mieli kontakt z alkoholem. Eryka tam nie było, ale sprawa była tajemnicą poliszynela. – Znów nie wyciągnięto konsekwencji wobec innych. Dlatego stwierdziłem z cała stanowczością, że funkcjonowanie tej placówki postawia wiele do życzenia – dodaje w rozmowie w redakcji.
Informacje ponadto, że w klasie Eryka na 17 uczniów aż 14 miało opinie wydane przez poradnię Psychologiczno-Pedagogiczną w Krotoszynie. Eryk jej nie miał. – Niemniej część grona pedagogicznego wybrała go na swoją ofiarę, ciągle wyśmiewając i karząc – twierdzi. I dlatego w tym roku zapisał go do szkoły podstawowej nr 3. – Dziś widzę, że syn odżył. Jeździ chętnie do szkoły, zaprzyjaźnił się z kolegami. Wróciła chęć do nauki, problemy zniknęły – mówi.
– To co mówi ten pan, jest bzdurą. Placówka przeszła trzy kontrole, które nie potwierdziły zarzutów ojca chłopca. Dla mnie sprawa jest zakończona – twierdzi Sławomira Kalak, dyrektorka szkoły. Polonistka i była wychowawczyni chłopca prostują wypowiedzi ojca. Okazuje się, że nie 14 a 8 uczniów ma opinię PPP. Romana Guzowska: – Eryk zgłosił się i chciał poprawić ocenę. Jednak do zaliczenia miał siedem lektur, a wyraźnie powiedział, iż chce poprawić jedną. Powiedziałam, że jest to bez sensu, ale dałam mu szansę. On jednak, powołując się na moje słowa, zrezygnował.
Nauczycielka rzeczywiście pozwoliła na zdawanie lektury innemu uczniowi. – Był jednak w zupełnie innej sytuacji. Do poprawy miał tylko jedną lekturę, a pozostałą część materiału zdawał regularnie. Niemniej nie powinnam mu pozwolić na poprawę w poniedziałek (11 czerwca – przyp. red.).
Nauczycielki nie zgadzają się, że ojciec nie był informowany o postępach syna. Pokazując dokumenty zaznaczają, iż przychodziły do domu chłopca i rozmawiały z jego partnerką. – Ta zaś wielokrotnie mówiła, że nie ma wpływu. Myślimy, że to wszystko rzutowało na jego zachowanie i opuszczanie zajęć lekcyjnych. Co więcej, kobieta zachowywała tajemnicę przed nieświadomym ojcem chłopca.
Nauczycielki bardzo przeżyły kontrole, które naruszyły ich dobre imię. Guzowska dodaje, iż jedną z pokontrolnych wskazówek chłopca jest zwiększenie opieki rodzicielskiej. Obie panie milkną jedynie, gdy chodzi o incydent z alkoholem podczas wycieczki, informując, iż nie chcą o tej sprawie rozmawiać.