Automatyczne defibrylatory staną w Krotoszynie
Nie musisz mieć przeszkolenia medycznego, by móc uratować czyjeś życie. AED – automatyczne defibrylatory – które już niedługo będą dostępne w Krotoszynie – powiedzą ci, jak pomóc osobie nieprzytomnej bez oznak życia. I same zdecydują, czy konieczna jest defibrylacja, czy np. uciskanie klatki piersiowej.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
W Krotoszynie, w miejscach publicznych, staną przenośne automatyczne defibrylatory – tak zwane AED. Wnioskował o to Darian Paszek, krotoszyński radny i prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Biadkach. – Tego typu urządzenia w miejscach, gdzie jest dużo ludzi – jak na rynku, hali sportowej, czy w kinie – mogą uratować ludzkie życie. Nie wymagają przeszkolenia medycznego, a pozwalają na prowadzenie czynności ratunkowych do czasu przybycia karetki – podkreśla Darian Paszek.
Konieczność zainstalowania publicznych defibrylatorów widzi także włodarz miasta. Choć ma nadzieję, że nigdy nie będą one użyte. – To jak z wozami dla straży pożarnej. Chcemy, by było ich jak najwięcej, ale żeby jedynie brały udział w defiladach. By nigdy nie było konieczności ich wyjazdu – podkreśla Franciszek Marszałek, burmistrz Krotoszyna.
To, gdzie staną defibrylatory i ile ich będzie, jest jeszcze przedmiotem rozmów. – Musimy wyznaczyć miejsca i też sposób przechowywania, żeby niestety nie było tak, że ktoś na przykład defibrylator ukradnie – uznaje włodarz miasta.
Publiczny dostęp do automatycznych defibrylatorów popierają ratownicy medyczni. – Badania kliniczne pokazują, że szybkie zastosowanie AED znacząco zwiększa przeżywalność pacjentów. Z tego względu, że u osób dorosłych do zatrzymania krążenia najczęściej dochodzi z powodów kardiologicznych. I jedynym sposobem na przywrócenie pracy serca jest prąd – czyli użycie defibrylatora – podkreśla Jakub Nelle, rzecznik prasowy Zespołów Ratownictwa Medycznego działających przy SPZOZ w Krotoszynie.
Z automatycznego defibrylatora może skorzystać każdym nawet bez wiedzy medycznej. – To urządzenie prowadzi nas krok do kroku. Mówi, gdzie podłączyć elektrody, uruchamia się i samo ocenia, czy jest konieczność defibrylacji. Jeśli jest, to ją wykonuje – jeśli nie, to informuje, co zrobić dalej – mówi rzecznik ratowników medycznych. Dzięki temu każdy, kto zobaczy na ulicy osobę nieprzytomną bez oznak życia – będzie mógł udzielić jej pomocy do czasu przyjazdu służb ratunkowych. – A to znacząco zwiększy szansę przeżycia poszkodowanego – podkreśla Nelle.