Najważniejsza komisja w rękach opozycji
PiS ostro sięga po władze. I co najważniejsze, skutecznie. Pomalutku przejmuje stery z rąk ludowców. W Krotoszynie formacja ma czterech radnych a nie miała żadnego. Przejęła też szefostwo w komisji rewizyjnej, której zadaniem jest kontrolowanie rządzących gminą. Będzie to robić Sławomira Kalak – na co dzień nauczycielka w „jedynce” – a więc szkole podległej miastu.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Najpierw rządząca w kraju formacie wprowadziła do krotoszyńskiej rady 4 „swoich”, a wcześniej nie miała żadnego reprezentanta w mieście. Od razu też PiS-owcy dostali apetytu na szefowanie komisją rewizyjną. – Uważam, że to nam się po prostu należy – mówił goszczący w Krotoszynie senator PiS, Łukasz Mikołajczyk. I dodał. – W gminie Krotoszyn jesteśmy drugim po PSL, największym klubem.
Początkowo ludowcy odgrażali się, że nie oddadzą rewizyjnej w ręce PiS-u. – Będą musieli obejść się smakiem – mówili znawcy tematu. Szumnie te zapowiadano, że komisją pokieruje i owszem opozycja, ale będzie to Platforma Obywatelska – konkretnie Roman Olejnik – na co dzień szef „mięśniaka” w Krotoszynie.
Ale PSL-owcy spokornieli i skruszeli. Choć oni sami – ustami burmistrza Franciszka Marszałka – wolą mówić, że to efekt współdziałania. Tak czy owak – nawet nie wystawili kandydata Olejnika czy kogokolwiek innego. Mało tego – z głosowania wynika, że sami też poparli kandydatkę z PiS-u – Sławomirę Kalak. I to ona – przy stu procentowym poparciu rady – pokieruje rewizyjną.
Oddanie tak ważnej komisji w ręce Prawa i Sprawiedliwości jest – zdaniem Juliana Joksia – ukłonem władze w stronę opozycji. – Uważam, że to dramatyczna próba poszerzenia koalicji. Jest tak zwyczaj, że komisję rewizyjną daje się opozycji, ale to raczej w takich dobrych relacjach. Ale może się coś zmieniło, o czym ja nie wiem – wskazuje PSL-owiec i były burmistrz, który rządził Krotoszynem przez 20 lat. I przypomina sytuację w poprzedniej kadencji, w której Obywatelskie Porozumienie Samorządowe – choć w teorii było opozycją – głosowało zazwyczaj zgodnie z życzeniem burmistrza, zachowując się raczej jak cichy koalicjant. Jak pokazały wybory – w których OPS z 7 dotychczasowych mandatów zachował jedynie 3 – nie było to dobre rozwiązanie. – Teraz będzie to, co było. Tylko ciekawe – kto na tym straci? Bo jeśli OPS w tej totalnej koalicji stracił, to teraz jest pytanie – kto następny? – zastanawia się Julian Jokś.