W cieniu wojny
Seriali wojennych w PRL powstało wiele, ale żaden nie poruszył widzów tak, jak „Polskie drogi” Sukces, który odniosła produkcja, w pewnym momencie przerósł nawet jej twórców.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Serial, w przeciwieństwie do „Stawki większej niż życie” czy „Czerech pancernych i psa” nie ukazywał widowiskowych, bohaterskich czynów czy przygód, a sceny działań wojennych zostały w nim przedstawione jedynie na drugim planie. Dla reżysera Janusza Morgenstera najważniejsze było oddanie atmosfery tamtych dni, ukazanie zmagań zwykłych ludzi z wojenną rzeczywistością. To właśnie ujęło widzów najbardziej i sprawiło, że serial stał się jednym z najpopularniejszych w latach 70., do dziś ciesząc się statusem kultowego.
NOWE GWIAZDY
Losy okupowanej Polski widzowie poznają poprzez historię dwóch głównych bohaterów – przedwojennego inteligentna Władysława Niwińskiego (Karol Strasburger) i typowego drobnego cwaniaka Leona Kurasiak (Kazimierz Kaczor). Obaj aktorzy stali wówczas dopiero u progu kariery, a serial był dla nich pierwszym tak dużym wyzwaniem zawodowym. Kiedy Karol Strasburger dostał angaż, nie krył obaw, szczególnie o swój brak doświadczenia w porównaniu ze starszymi kolegami na planie, martwiła go też perspektywa długiej nieobecności w domu.
Z kolei Kazimierz Kaczor, ubiegając się o rolę Karusia podczas przesłuchania modlił się, aby reżyser nie pamiętał ich pierwszego spotkania na planie „Stawki większej niż życie”, gdzie, jako aktor sam przyznaje, nie spisał się najlepiej. Janusz Morgerstern zdecydował się jednak powierzyć mu jedną z głównych ról. Na potrzeby serialu aktor miał się także nauczyć jeździć konno, czego nigdy wcześniej nie robił. Pilnie trenował więc przy trzy miesiące pod okiem surowego instruktora. Pan Kazimierz do dziś wspomina, że za każdy upadek musiał postawić butelkę wódki, jednocześnie ze śmiechem dodaje, że – nie wierząc w swoje umiejętności – od razu przyniósł całą skrzynkę, jak mówi: „na zapas”.
CENA SUKCESU
Wysiłek i odwaga opłaciły się, jednak sława przerosła oczekiwania aktorów grających w serialu. Widzowie jeszcze długo po premierze serialu w 1977 r. utożsamił ich z granymi przez och postaciami, co z czasem stało się dla nich uciążliwe. Najtrudniej było się z tym pogodzić Henrykowie Talarowi, który w „Polskich drogach” zagrał hitlerowca Johanna Heimanna. Niektórzy na ulicy wołali za nim „Heil Hitler!”, wyzywano go, a nawet pluto mu pod nogi.
Serial z miejsca wzbudził zachwyt zarówno widzów, jak i krytyków. Do tego stopnia, że na reżyserze próbowano wymusić nakręcenie kontynuacji, on jednak nie chciał się na to zgodzić. – „Miałem już dosyć” – przyznał po latach. Zabił więc głównego bohatera, bez wiedzy zwierzchników, którzy dowiedzieli się o tym dopiero przy montażu.