• poniedziałek, 06 czerwiec 2011 09:59
  •   1408

Pierwszy raz w Cieszkowie

Pierwszy raz w Cieszkowie
Pierwszy raz w Cieszkowie © © archiwum

Rozmowa z Aleksandrą Szwed i Conrado Moreno, którzy gościli na cieszkowskim stadionie.

Pierwszy raz gości Pani na cieszkowskiej scenie?
Pierwszy, ale mam nadzieję, że nie ostatni, gdyż było bardzo przyjemnie.

Od kiedy zajmuje się Pani muzyką?
Od roku.

Czy to zmiana kierunku, czy podwójna działalność?
Jedno w drugim nie przeszkadza. Na pewno nie zmiana toru, bo nadal gram i nie mam zamiaru tego przerywać.

Jest tutaj Conrado Moreno. Zna go Pani osobiście?
Oczywiście, my się z Conrado od wielu lat znamy. Świat jest mały.

Pracowała Pani w serialu „Rodzina Zastępcza”. Jak Pani wspomina te czasy?
Bardzo dobrze, żałuję, że się skończyły. 11 lat pracy przy tym serialu bardzo wiele mnie nauczyło. I tak naprawdę dało rozpęd by teraz rozwijać skrzydła i robić na to co mam ochotę.

Pierwszy raz jest Pan w Cieszkowie?
Pierwszy raz.

Jak się podoba?
Niestety niewiele widziałem, bo przejeżdżałem, ale jestem u Was na stadionie. Widzę bardzo sympatyczną publiczność. Tutaj jest taka bardzo rodzinna atmosfera. Bardzo mi to odpowiada. Dużo młodej publiczności czekającej na nagrody i nie tylko, więc naprawdę jest wesoło.

Długo jest Pan w Polsce?
Bardzo długo, bo ja przyjechałem jak miałem 12 lat. Mama jest Polką. Jestem i Polakiem i Hiszpanem, chociaż w Hiszpanii mówi się, że jestem Polakiem, a w Polsce, że Hiszpanem, ale tak mają osoby, które mają mieszane pochodzenie. Pogodziłem się z tym. Czuję się jednym i drugim.

Jak długo zamierza Pan zostać w Cieszkowie?
Dzisiaj wracam (śmiech)

Gwiazdy zwykle się znają, zna Pan Ole Szwed?
Prywatnie się nie znamy, to jest tak, że osoby, które są popularne czy rozpoznawalne to często się widujemy czy to w programach czy to na różnych spotkaniach. Znamy się z widzenia. Często pozdrawiamy się, to jest coś na zasadzie, jak kierowcy samochodów jednej marki się pozdrawiają. Też jest taka solidarność i to jest bardzo sympatyczne.

Może takie pytanie mniej związane z dzisiejszą imprezą. Co znaczy po hiszpańsku Toldo? Ja akurat posługuję się takim pseudonimem.
Toldo to jest „scena”.

A myślałeś inaczej (śmiech)
Myślałem, że „mówić”.

„Mówić” to jest hablar. Toldo to Twój pseudonim artystyczny?

Dziennikarski. (śmiech) W jakiej miejscowości najbliższej Cieszkowowi Pan gościł?
To już jest województwo dolnośląskie, ale jechałem przez Konin, często jestem w nim gościem. Kawał drogi jednak, ale tak najbliżej. Bardzo mi się podobają okolice na północ od Wrocławia. Gęste lasy. Lasy, których w Hiszpanii nie ma, bo jak się mówi o Polsce turystycznie co propagować, to miasta miastami, ale dla mnie z punktu widzenia południowo-europejskiego, to te lasy to as w rękawie. Są one często niedoceniane przez Polaków. Tutaj macie swój skarb.

A który klimat się bardziej Panu podoba: hiszpański czy polski?
Z klimatem to jest tak, że się wszędzie na niego narzeka. Hiszpanie również narzekają na upały. Zimy też są surowe, w Madrycie zwłaszcza, skąd pochodzę. Do wszystkiego można się przyzwyczaić. Ja jestem długo, ale mam znajomych, którzy przyjechali z południa Hiszpanii i uwielbiają polski śnieg. Uwielbiają polską zimę oraz to, że robi się ciemno wcześnie. Coś w tym jest.

A jak Pana zdaniem Polacy reagują na Hiszpanów?
Myślę, że Hiszpania w Polsce, jak i Włochy oraz reszta południa Europy wzbudza ogromne sympatie. W ogóle co ciekawe, to i Polacy w Hiszpanii są uważani za ludzi bardzo pracowitych, bardzo słownych. Polacy jakoś siebie takich nie spostrzegają. A posiadają same superlatywy.

Jak jest Pan postrzegany we własnym kraju?
Hiszpanie w ogóle mnie nie kojarzą. To jest fantastyczne, że jest taka odskocznia. Oczywiście ja siebie uważam za osobę rozpoznawaną , bardzo nie lubię, a wręcz nienawidzę, określenia „gwiazda”, a w Polsce jest ono nadużywane. Nie mamy wpływu na to jak jesteśmy określani. Ale trudno. Trzeba się z tym pogodzić, ale to jest fantastyczne mieć taką odskocznie, wyjeżdża się i ludzie nie patrzą na Ciebie jakoś dziwnie. Nie patrzą skąd Cię znają. Tylko po prostu – jesteś swój. To jest bardzo zdrowe. To uzdrawia człowieka.

Czyli karierę Pan w Polsce rozpoczął?
Tak.

I na Polsce Pan skończy?
Tak (śmiech).

Czyli jednak nie Hiszpania, jeżeli chodzi o scenę?
Nie, ale widzę tam swoją przyszłość. Jestem w Hiszpanii bardzo często. Tam mieszka moja rodzina, więc mogę tam kiedyś też zamieszkać.

Czy język polski jest trudnym językiem do nauki?
Tak. Wszyscy mówią, że język polski, jest jednym z najtrudniejszych języków na świecie. Przez odmiany, przez przypadki. Przez ogromną ilość spółgłosek, które są połączone, ale nie da się go nie nauczyć. Jeden alfabet – to jest plus.

Bardzo dobrze Pan mówi po polsku.
Z płyty (śmiech). Ale na poważnie, mówiłem, już, że moja mama jest Polką. Jest przecież polonistką, bardzo pilnowała mnie żebym mówił dobrze.

A można wiedzieć z jakiego regionu pochodzi Pańska mama?
Z Warszawy. Dziadkowie również, ale z kolei rodzina babci jest ze Wschodu Polski. U mnie jest wszystko wymieszane. Taka to również polska historia trudna.

Jakie ma Pan wykształcenie? W jakim kierunku uczył się Pan?
Stosunki międzynarodowe. Dyplomacja, ale tych studiów nie dokończyłem. Nie broniłem pracy magisterskiej. Może studia nie są dla każdego. Jestem wiecznym studentem. To nie było dla mnie. (śmiech)

To w Polsce się Pan uczył?
Tak, w Warszawie…

Rozmawiali Łukasz Cichy i Wiesław Piotrowski

Publikacja:
Łukasz Cichy
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)