W poszukiwaniu miłości
„Gdzie ci mężczyźni” – śpiewała w 1974 r. Razem z Danuta Rinn cała Polska. Niewiele osób wie, że za słowami jej największego przeboju krył się prywatny dramat gwiazdy.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Próżno szukać drugiej takiej wokalistki na kartach historii polskiej estrady. Podczas gdy koleżanki po fachu obsesyjnie dbały o wygląd, one ze swoich bujnych kształtów uczyniła atut, śpiewając: „kto ma tyle wdzięku co ja”. Jej urok, dystans i humor robiły zresztą wrażenie na mężczyznach, choć nie udało jej się zaznać szczęścia u boku żadnego.
Pierwszemu mężowi, Andrzejowi Rynduchowi, Rinn zawdzięcza pseudonim artystyczny. Po czterech latach małżeństwa artystka miała już jednak dość jego niewierności. Pragnąć zacząć nowy rozdział życia, przeprowadziła się z rodzinnego Krakowa do Warszawy. Ryzyko opłaciło się, na miejscu bowiem poznała Bogdana Czyżewskiego, z którym stworzyła w 1963 r. nie tylko pamiętny duet sceniczny, ale tez udany związek. Wkrótce Bogdan został jej drugim mężem.
Śpiewając na festiwalu w Opolu rok później przebój „Biedroneczki są w kropeczki”, podbili serca publiczności, a 10 lat później stworzyli sukces dzięki piosence „Nie obiecuj, nie przyrzekaj”. Jej słowa okazały się zresztą prorocze. Choć wydawali się parą idealną, a sama Rinn od dawna marzyła o powiększeniu rodziny, jej drugie małżeństwo wkrótce także się rozpadło.
Po rozstaniu artystka pogrążyła się w depresji, a do tego przestały pojawiać się ciekawe propozycje zawodowe. Właśnie wtedy niespodziewanie zjawił się u niej Andrzej Pietrzak z piosenkę „Gdzie ci mężczyźni?”, co której napisał tekst. Nie była ona napisana z myślą o Rinn, jednak inni artyści nie zdecydowali się jej wykorzystać. Tymczasem artystka uznała, że jest dla niej idealna. W jej ustach słowa brzmiały autentycznie, a zarazem lekko i z humorem. Utwór z miejsca stał się hitem, pozwalając Rinn prywatny dramat przekuć w sukces na scenie i otworzyć nowy rozdział w karierze. Swój potencjał komediowy zaczęła też z czasem wykorzystywać w telewizji, m.in. w serialach „Niania” czy „Graczykowie”.
Rodziny nigdy już jednak nie udało jej się założyć, a samotność zaczęła doskwierać jej coraz bardziej jej coraz bardziej, szczególnie gdy nasiliła się choroba. Ostatnie lata życia wolała więc spędzić wśród przyjaciół w domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie. Choć do końca wierzyła, że uda jej się powrócić jeszcze do pracy na planie, także tego marzenia nie udało jej się spełnić. Odeszła w 2006 r., w wieku 70 lat.