Podwyżki i dodatki dla nauczycieli musi sfinansować gmina
Oświata od lat spędza sen z powiek samorządowcom. I drenuje lokalne budżety. – To nasza bolączka – przyznają zgodnie włodarze. Subwencja oświatowa – czyli to co daje na edukację rząd – pokrywa zaledwie połowę wydatków. Tak też jest w Kobylinie. I wszystko wskazuje na to, że będzie jeszcze gorzej.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Decyzją rządzących w kraju nauczyciele mają dostać podwyżki – średnio o 9,6 procent. Ale już obowiązek ich wypłat spada na barki gmin. – W tym roku – ze względu na te podwyżki od września i na dodatek za wychowawstwo dla nauczycieli w kwocie 300 zł musimy w budżecie zabezpieczyć dodatkowe 560 tys. zł. Tymczasem subwencji na ten cel dostaliśmy jedynie 240 tys. zł. Łatwo więc policzyć, że to się nie pokrywa – mówi Tomasz Lesiński (41 l.), burmistrz Kobylina. I podkreśla, że w przyszłym roku ta różnica będzie jeszcze większa. – W związku z podwyżkami musimy w budżecie przyszłorocznym dołożyć około 1 mln 200 tys. zł. Nie wiadomo jeszcze jaka będzie subwencja, ale wszystko wskazuje na to, że tak ja teraz, na poziomie kilkudziesięciu procent. Ten brak musimy z czegoś pokryć. I będziemy musieli dokładać do oświaty kosztem inwestycji – prognozuje włodarz Kobylina.
Co ważne, według rozporządzenia ministra dodatek za wychowawstwo przysługuje jedynie nauczycielom w szkołach. Co – zdaniem władz Kobylina – nie jest sprawiedliwe. – Minister edukacji wprowadził minimalny dodatek za wychowawstwo klas w szkołach. Natomiast pominięto wychowawców w oddziałach przedszkolnych – mówi Mirosław Sikora (46 l.), sekretarz gminy.
Dlatego też władze Kobylina postanowiły dać 300 zł wszystkich – zarówno wychowawcom w klasach szkolnych, jak i oddziałach przedszkolnych. – Nie chcę nikogo różnicować Dlatego zdecydowaliśmy, że wszyscy dostaną po równo. Jest to uczciwe – mówi Tomasz Lesiński (41 l.), włodarz gminy.