Jak szybko sprzedać dom?
Kiedy myślimy o sprzedaży domu lub mieszkania, pierwszą i najważniejszą rzeczą, którą powinniśmy zrobić to szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie: Czy to jest to czego właśnie chcę? Choć wydaje się to trywialnym pytaniem z punktu widzenia sprzedaży domu, a także wszystkich działań, które muszą zostać wykonane na drodze do sukcesu, to ów pytanie jest pytaniem kluczowym.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Mówię tak, myślę nie.
Zdarza się, że przychodzą do mnie Klienci i od drzwi komunikują: „Chcemy sprzedać dom”. Jednakże w momencie, kiedy zaczynamy omawiać konkretny przypadek i kroki niezbędne do osiągnięcia celu, widzę że zaczynają się pojawiać mało konkretne odpowiedzi. Często są one skrupulatnie ukryte pod słowami: „Nie jestem pewien”, „Nie wiem”,„Muszę to jeszcze przemyśleć” etc. Dla mnie jest to wyraźny sygnał, że Klient jeszcze nie podjął decyzji o sprzedaży swojego domu.
Sposób na pierwsze złe wrażanie.
Z punktu widzenia potencjalnych Nabywców niedecydowany Klient-Sprzedawca to największa katastrofa. Już od wejścia, a często uliczki będą czekały na niego niemiłe niespodzianki. Obskurny śmietnik, zwiędłe kwiaty, zmiętolone przez deszcz liście, ruchome płytki chodnika i pokrętnie wyznaczone przez nie, tajemnicze ścieżki, na których ominięcie sposoby znają tylko właściciele, ale oni się tym nie martwią.Ostatnie lecz nie mniej ważne to psy podwórkowe i te „lepsze” rasowe (choć w sumie bez znaczenia), o których parę słów więcej. Większość ludzi nie ma nic przeciwko pupilom, zarówno tym strzegących posiadłości na zewnątrz, jak i wewnątrz domu. Problem tkwi w tym, że „większość” niekoniecznie oznacza „każdy” i trzeba zawsze mieć na uwadze co lubi, a raczej nie lubi nasz potencjalny Nabywca. Zwierzęta domowe z różnych przyczyn często są jednym z powodów pierwszego złego wrażenia, a w konsekwencji decyzji o rezygnacji z zakupu potencjalnie wymarzonego przez Klientów (przecież przyszli go oglądnąć) domu. Każdy z nas zna tabliczki na uliczce z wyrysowanym owczarkiem lub rotwailerem,dość jasno komunikujące slogany: „Ja tu rządzę”, „Tutaj ja pilnuję” albo jeszcze jedno - „Uwaga zły pies” i moje ulubione „Kto pierwszy będzie przy uliczce?” Pytanie czy chcemy trzymać naszych Nabywców z dala od naszej posiadłości jest raczej pytaniem retorycznym. W dzisiejszych czasach ważniejsze jest pytanie: czy stać Sprzedawców na takie eksperymenty?
Sprzedawca kontra Nabywca.
Kiedy nasz Nabywca przekracza prób domu, jeszcze nie przeczuwa w jakie tarapaty się pakuje. Na każdym kroku jest podświadomie lub świadomie informowany o tym, że to nie jest jego teren (gdzieś już to słyszeliśmy, prawda?) i że jest tu widziany, ale niemile. Osobiste przedmioty, zdjęcia rodzinne, pamiątki z wakacji, tudzież krzyżyki lub obrazkiświętych, rozwieszona bielizna i piżama wystająca jedną nogą z łóżka, nieustannie ślą swoje przesłanie: „Idź już sobie! My tu przecież mieszkamy!”, „Nie dotykaj”, „Nie, nie, nie, nie, nie”. Oczywiście wszystko to przy wtórze samych właścicieli domu, którzy na każdą ingerencję w ich prywatne życie będą reagować tak jak każdy z nas - raczej zdenerwowaniem i z rozdrażnieniem, niż szerokim uśmiechem oznajmiającym: „Ten piękny dom jest wprost stworzony dla Was!”. Podczas takiej wycieczki po domu Nabywca przeżywa prawdziwe katusze. Każdy kolejny pokój to strach przed jeszcze nie odkrytym i w ten sposób koszmar trwa. Sprawy znacznie się komplikują i sięgają zenitu (albo raczej nadiru…) w części prywatnej domu. Sypialnia właścicieli, pokoje dzieci- szczególnie tych z końcówką naście - oraz główna łazienka są punktami kulminacyjnymi negatywnych odczuć, które niczym taran przejeżdżają przez zmysły i umysły Nabywców. Jak myślicie - wrócą jeszcze?
Klient nasz Pan.
Choć ta stara maksyma w wielu przypadkach się sprawdza, z punktu widzenia sabotującego Klienta, jest ona z pewnością bardziej przekleństwem niż udanym sposobem na szybką i intratną sprzedaż domu. Kłopoty, które spotykają potencjalnych Nabywców to również problemy wszystkich osób zaangażowanych w proces sprzedaży domu, i jak na ironię, samych Sprzedawców. Brak odpowiednio przygotowanego mieszkania to tylko jedna z pozycji na liście rzeczy naglących do zmiany nastawienia. Trudności z ustaleniem ceny, terminów oraz swoisty brak elastyczności w kontaktach z Nabywcami to kolejne punkty zapalne. Sam Sprzedawca zaś nieustannie toczy ze sobą bitwę głosów i piętrzących się pytań bez odpowiedzi zapominając, że jedynym słusznym lekarstwem - słodką pigułką do przełknięcia jest podjęcie decyzji.
Klucz do sukcesu.
Bez szczerej rozmowy w cztery oczy (choćby przed lustrem) i podjęciem decyzji nie będzie fanfarów i dzwonów o zachodzie słońca, to pewne. Pytanie jest proste: czego chcemy? Po co idziemy do zajmujących się marketingiem nieruchomości, home stagerów i pośredników? Jeśli z całym zaangażowaniem i zaufaniem podejdziemy do tematu sprzedaży domu, mogę zagwarantować sukces. On w odróżnieniu od porażki potrzebuje decyzji, jasno określonego planu działania oraz determinacji w jego wykonaniu, czego Tobie i sobie przy sprzedaży domu życzę.